sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 3

Strzyknięcie zamka i uchylone drzwi czarnego auta.
   -No wchodź-zrobiłam krok w tył zaciskając palce mocniej na rączce walizki.- Przemokniesz.
   -Chyba się przejdę wiesz-wydukałam spuszczając wzrok.
Nie obejrzawszy się wysiadł z BMW i podszedł do mnie kilkoma krokami. Jego chód był płynny i pewny. nie miałam zamiaru go oddawać, wystarczyło jedno spojrzenie by rozluźnić uścisk i dać mu to co chciał, sięgnął zwinnie po bagaż ujmując go w dłonie. Po chwili patrzyłam na niego z lekką dezaprobatą, kiedy otworzył drzwi szerzej i jasnym uśmiechem zaprosił do środka.
   -Nie bądź śmieszna, już jesteś cała mokra.-Usiadł ponownie za kierownicą.
Samochód wydobył z siebie cichutki warkot, aby po chwili być gotowym do ruszenia w dalsza drogę.
W obawie o rzeczy jednym ruchem znalazłam się na miejscu pasażera objęta własnymi ramionami. Cisza.
   -Wiesz.... trudno mi będzie jeśli nie podasz adresu-przerwał pustkę z nutą śmiechu w miękkim głosie.
   -No tak.- Wykrzywiłam przyjemnie usta podając miejsce mojego zamieszkania.
Samochód suną gładko po czarnej nawierzchni. Wbiłam wzrok w obraz za chłodną szybą, a palce ,,miętosiły'' dolny skrawek bluzki. Niezręczność zawisła w powietrzu, ale chyba tylko po tej części auta w której siedziałam.
Oderwałam się od szarych budynków miasta i przeczesując palcami ciemne włosy spojrzałam w jego stronę.
Na twarzy skupionej twarzy błąkał się gdzieniegdzie uśmieszek, umięśnione ramiona opinane przez skórzaną przejściówkę kończyły się zwinnymi dłońmi, które spoczywały na kierownicy.
   -Słuchaj.- Wzdrygnęłam się szybko wracając do obrazu za przednią szybą w obawie, że zauważy moje spojrzenie.- Kto to był?
   -Kto?- odpowiedziałam cicho pytaniem na pytanie dobrze wiedząc o kogo chodziło.
   -Nie udawaj, że nie wiesz o kogo mi chodzi...
   -Chris...-palnęłam bez zastanowienia wciskając jeszcze mocniej ciało w oparcie.
   -Nie powinnaś dać się tak traktować.-Ton jego głosu nabrał surowej i stanowczej barwy.
   -Wiem....Dotarło już to do nie, mimo to... nie jest to takie łatwe....
Cisza. Przeklęta cisza.
   -Ta Ivy chyba go nie lubi.-Na to stwierdzenie wybuchnęłam śmiechem.
   -,,Nie lubi'' to chyba za łagodne określenie. Od początku mi mówiła, że mam odpuścić.
-Mimo wszystko pierwszy raz widziałem, żeby Liam się tak kimś przejął.-Posłał mi chytry uśmieszek zwalniając prędkość.- Jesteśmy.
Siedziałam tak nie wiedząc zbytnio co teraz powinnam zrobić w końcu nacisnęłam klamkę i stanęłam na szarych kostkach chodnika.
Ciemnowłosy podszedł do bagażnika  po chwili podając walizkę w moje ręce.
   -Dziękuję- obdarowałam g najcieplejszym uśmiechem na jaki w tym momencie było mnie stać.
   -Polecam się na przyszłość.-Wyciągną prawą rękę w ten sposób ujmując moją- Tak w ogóle... Zayn.
Uśmiechnęłam się szerzej odwzajemniając uścisk.
   -Katlyn.-Spojrzałam w czekoladowe tęczówki i odwróciłam się mówiąc jeszcze raz; - Dziękuję, Zayn.
Zamykając na zamek dębowe drzwi od mieszkania przyległam do nich wsłuchując się w głuche milczenie całego pomieszczenia. Walizkę rzuciłam gdzieś w kąt.
Zostawiając Zayna tam na dole nie byłam świadoma jak bardzo tu u góry poczuję się samotna. Było mi zimno, a cale ciało dygotało. Wyjrzałam przez kuchenne okno. W jego towarzystwie czułam się dziwnie... niby bezpiecznie i spokojnie, a jednak każdy jego gest mówiący o tym, że skupia właśnie swoja uwagę na mojej osobie powodował speszenie i dziwne ciarki przeszywające kręgosłup. Pod budynkiem już nie było ciemnego samochodu. Chude ramiona oplotłam wokół drżącego ciała i ruszyłam do pokoju w poszukiwaniu suchych ciuchów.
Jasne ściany, duże dwuosobowe łóżko, biurko zapełnione papierami, farbami, pędzlami... Wszystko było na swoim miejscu. Od wyjazdu nikt tu nie przychodził, nikt niczego nie ruszał.
Przebrałam się w świeże ciemne spodnie i dużą czarną bluzę. Stojąc przed lustrem przy umywalce dotknęłam opuszkiem palca zdjęcia w ramce.
Rodzice... trochę różnili się od wszystkich innych. Wyjechali trzy lata temu zostawiając mnie samą. Dzwonią zaledwie raz w miesiącu przysyłając pieniądze na dalsze życie. Prychnęłam pod nosem.
Złapałam w drodze do salony pudełko papierosów, tam gdzie zwykle znalazłam czerwona zapalniczkę i odpalając końcówkę rurki napchanej tytoniem wydychałam szary, nikotynowy dym przez okno. Tego było mi trzeba. Dawno nie wdychałam przyjemnie kującego oparu, który roznosił ulgę po całym obiegu krwi mojego ciała.

***

Poranny budzik nie należał do najmilszych odgłosów jakie mogą witać o tak wczesnej porze. Z trudem ,,zwlokłam się '' z przyjemnej pościeli i ruszyłam do pobliskiej szafy wyjmując jakiś za duży biały sweter i czarne leginsy. Bez najmniejszego już trudu wpadłam pod prysznic odkręcając zimną wodę i kierując twarz do strumienia tak by zimne krople okalały całą jej powierzchnię. Nie mogłam się delektować tym za długo, wiedziałam że zanim dojdę do szkolnego budynku minie sporo czasu.
wychodząc naciągnęłam getry i przełożyłam przez głowę sweter. Rozczesanie włosów i poranna toaleta zajęły co najwyżej pięć minut. W końcu całkowicie rozbudzona weszłam do kuchni. Porwałam jedno zielone jabłko, na ramię zarzuciłam torbę i wyszłam zamykając drzwi na klucz.
Pogoda zmieniła się od wczorajszego wieczora. Kałuże po deszczowych godzinach prawie już poznikały, a przez białe delikatne chmury prześwitywały skrawki promienistego słońca.
Mijając porannych ludzi, którzy spieszyli się do pracy odwzajemniając im uśmiechy, witałam się z znajomymi twarzami; czy to sąsiedzi czy tez starzy znajomi rodziców od kiwałam głową.
Nareszcie docierając do szkolnych bram puściłam się biegiem na dźwięk dzwonka. Biegnąc już pustymi, ciemnymi korytarzami dotarłam pod prawidłową klasę. Oparłam dłonie o kolana i wyrównując oddech zbierałam w sobie odwagę, by otworzyć drzwi. W końcu pewna swego zacisnęłam palce na klamce chyląc ja ku dołowi.
   -Przepraszam za spóźnienie.-Wypowiedziałam na jednym wdechu dopiero teraz okalając cała klasę spojrzeniem, które z zdziwieniem odnalazło ciemne tęczówki.
   -Piękny początek Katlyn.
Pani Heeil... najbardziej surowo wyglądająca nauczycielka. Wygląd jedynie odzwierciedlał to jaka jest, więc szybko ruszyłam do swojej ławki na samym końcu klasy przy oknie, które pozwalało w trakcie lekcji oderwać się od tego wszystkiego.
Siedząc w szkolnej ławce czułam jak ktoś wypala we mnie dziury swoim spojrzeniem. Wiedząc do kogo należy usilnie wpatrywałam się w nauczycielkę zupełnie jej nie słuchając.
Dzwonek rozbrzmiał kończąc 45 minut męczarni. Wrzuciłam niedbale zeszyt i długopis do torby i ruszyłam w stronę wyjścia.
   -Hej Katyln.-Odwróciłam się na pięcie nakładając na twarzy uśmiech.
   -Hej Zayn, przepraszam cie ale muszę znaleźć Ivy.
Nie zdążył nawet odpowiedzieć, bo już wokół niego pojawiło się stado piszczących dziewczyn z młodszych klas. Posłał mi jedynie przepraszające spojrzenie na które przymknęłam prawe oko.
Nie miałam najmniejszych trudów, aby znaleźć moją blondynkę, sama szła w już w moja stronę przepychając się przez wylewających z klas innych uczniów.
   -Ivy tak mi przykro-szepnęłam w jej loki obejmując przyjaciółkę ramieniem.-skończyłam zanim.
Oderwała się ode mnie od razu zaczynając mówić z taka szybkością, że nic nie zrozumiałam.
   -Ivy, Ivy... spokojnie jeszcze raz wolniej.-zaśmiałam się.
   -Liam-złączyła ręce, wplotła w to imię tyle uczucia, że od razu wiedziałam o co chodziło. Nie minęła minuta, a rysy na jej twarzy spoważniały.-Chris to...
   -Ivy... nie warto. Mówiłam ci, skończyłam z nim. mieszkam już u siebie.
Ponownie rozpromieniała i łapiąc za moja dłoń szepnęła.
   -Chodź dzisiaj ze mną do nich.
   -Do kogo?-Bojąc się odpowiedzi przygryzłam dolną wargę.
   -No do Liama i całej reszty-szepnęła w obawie, że ktokolwiek ja usłyszy.
   -Iv ja...
   -Nie chce słyszeć żadnego sprzeciwu jesteś mi coś winna.-Powiedziała stanowczym tonem na który bez zastanowienia skinęłam głową.
Wracając do klasy przeklinałam siebie za to że się zgodziłam. Po zachowaniu i wyglądzie Ivy byłam pewna, że Liam stał się chyba kimś więcej dla niej niż tylko znanym chłopakiem z telebimów, koncertów i płyt. Pod koniec lekcji wysłała mi tylko krótkiego Sms-a podając adres jak i godzinę spotkania. Westchnęłam pod nosem odczytując go w progu domu. Miałam godzinę.
Torbę niedbale zostawiłam na krześle wyjmując puszkę Spraita z zakupów. Otwierając napój usłyszałam charakterystyczny dźwięk uciekającego gazu.
   -Trzeba tu ogarnąć.-Rozglądając się po zakurzonych półkach dotarło do mnie jaki jest tu bałagan.
Całe 60 minut poświęciłam na odkurzanie i rozpakowywanie rzeczy zdyszana patrząc na zegarek szybko wzięłam prysznic i przebrałam. Nucąc pod nosem ,,Echo'' Walkera poprawiałam delikatny makijaż.
Drugą zwrotkę przerwał dzwonek do drzwi. Z myślą, że to zapewne Ivy wpadła w obawie, że nie trafie bez wahania przekręciłam zamek i otworzyłam. Po uchyleniu pierwszych centymetrów zatrzasnęłam je... bynajmniej tak mi się wydawało. Noga przybysza znalazła się w progu uniemożliwiając zamknięcie. Nagłe pchnięcie drewnianej płyty spowodowało, że cofnęłam się o kilka kroków,a w progu mojego mieszkania stanął Chris.
   -Witaj, Katlyn.
____________________________________________________
Dziękuję :D Nawet nie wiecie ile znaczy dla mnie każdy wasz komentarz nawet ten najkrótszy :) 
Dziękuję naprawdę <3
Nie jestem pewna czy komuś przypadnie ten rozdział do gustu. Osobiście miałam dziwne wrażenie czytając go ponownie.
Wiem, że trochę długi-przepraszam :)
Za powtórzenia i błędy przepraszam :)

12 komentarzy:

  1. Hmmm Ivy i Liam? Czemu nie :)
    Czekam na następny :)
    ~Em.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się boje o Katlyn. Rozdział bardzo interesujący, zresztą jak wszystkie! Pozdrawiam i czekam na next! :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham długie rozdziały! Ekstra jak wszystkie inne! !! Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry rozdział, podoba mi się. Boję się o Kathlyn, mam nadzieję, że nie uśmiercisz jej w 4 rozdziale a przez resztę będzie błąkała się jako duch hah ;) Szybciutko pisz nowy. Trzymaj się cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział.! Hmm.. ciekawe połączenie Ivy i Liam. Dobrze, że ona zaufała trochę Zayn'owi i wsiadła do jego samochodu. OMG! Chris.. mam nadzieję, że on jej znowu nie pobije.
    Duużo weny i czekam na następny, Zoey.! xx
    Zapraszam do mnie never-toogether.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. o Boże,o Bożeee,to jest..kurwa,czego on od niej chce ten psychol! cholera,cholera,cholera...boje się:)
    rozdział cudowny,jak zawsze,pozdrawiam Nobody:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej nominowałam cię do LA.! xx
    Wiecej na http://never-toogether.blogspot.com/2015/01/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeee.... Błagam tylko nie Chris ! A co jeśli on jej cos zrobi???? Tak nie można!
    Grr... Okropna jesteś no...! :*
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko nie Chris... :o
    Biedna Katlyn, aż strach myśleć co on może jej zrobić.
    Bardzo spodobało mi się Twoje ff ;D Zostaję na dłużej.
    Dziękuję za komentarz u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział, szalenie mi się podoba.
    Nie mogę się doczekać następnego!
    Zapraszam do siebie :) http://angels-to-fly-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne !
    Nie mogę się doczekać nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Po co on tam przylazł?!?! Biedna Katlyn... wspaniały rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń