środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 6

To niesamowite... po raz pierwszy od dłuższego czasu wychodzę z domu, bez strachu, że obcy ludzie będą zwracali uwagę na moje limo pod okiem czy siniaki na nadgarstkach i barkach. Nawet szary chodnik wydawał się przedstawiać więcej kolorów niż tylko brudną szarość. Włożyłam słuchawki do uszu i nastawiłam głośność na maximum, a na twarzy pojawił się skryty uśmiech.
Od tygodnia byłam prawdziwie wolna... od tygodnia tłumaczyłam Ivy, że wszystko jest w porządku... od tygodnia miałam garstkę nowych znajomych i… od tygodnia napotykałam kakaowe tęczówki. Przymknęłam oczy zatracając się w naszym ostatnim spotkaniu.
Od czasu nocy w parku wymienialiśmy jedynie krótkie zdania, mimo wszystko noc na trawniku upłynęła zagadkowo szybko... za szybko. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie śmiałam się tak dużo jak z Zaynem i mokrymi od trawy plecami. Czułam się przy nim dobrze, co dziwiło mnie na wszystkie sposoby, no bo Katlyn Fillin nigdy nie przepadała za nowymi znajomościami.
Tak. Nigdy nie lubiłam poznawać ludzi, zawsze czułam się obserwowana, a jak już zdobyłam się na pogłębienie znajomości zawsze odchodzili. Co zrobić? Życie nudnej dziewczyny z mianem ,,kujonki'' w szkole nie najlepiej wpływa na relacje międzyludzkie. Dziwiłam się czasem dlaczego Ivy, jedna z najpiękniejszych dziewczyn w nie tylko swojej, a wszystkich klasach zaprzyjaźniła się właśnie z takim kimś jak ja. Mogła mieć każdego chłopaka u stóp, każdą dziewczynę za przyjaciółkę, a wybrała takiego kogoś? Mimo wszystko przyjaźń moja i Ivy dodawała mi odwagi w sytuacjach, w których najchętniej zapadałabym się pod ziemię, głęboko, bardzo głęboko i już nigdy stamtąd nie wychodziła.
Po kilku minutach stanęłam przed wielkim budynkiem liceum zastanawiając się czy na pewno chcę tam wchodzić. To, że ''pozbyłam'' się Chrisa z mojego życia nie oznaczało, że zapomniałam słów, które ostatnio do mnie kierował. Na samo wspomnienie czuję jak przez ciało przepływają nieprzyjemne dreszcze.
Raz. Wdech. Dwa. Wydech. Trzy. Wdech.
Przekroczyłam niepewnie przez dwumetrową miedzianą bramę i wkroczyłam na posesję szkolną. Szkoła jak to szkoła... pełno spieszących się ludzi na dźwięk dzwonka, który zaczął rozbrzmiewać po całej okolicy, cieszyłam się że mam słuchawki w uszach bo tylko jakiś sadysta mógł wymyślić taki dźwięk tego urządzenia.
Wejście do budynku powoli pustoszało gdy kolejni uczniowie wstawali z stopni, by powlec się z niesmakiem na czekające ich lekcje.
Chemia... najbardziej znienawidzony przedmiot jaki może istnieć. Mimo mojej niechęci do nauczycielki, jak i tych wszystkich wzorów potrafiłam odpowiedzieć poprawnie na większość pytań, ale ta lekcja zawsze kończyła się jednym. Mianowicie wścibskimi uwagami Amandy na temat mojego ubioru.
Właśnie... Amanda. Jedyną lekcją kiedy spotykałyśmy się razem w klasie była chemia. Nigdy mnie nie lubiła, zresztą z wzajemnością. Uważała, że nie zasługiwałam nigdy na Chrisa, więc gdy tylko rozeszło się, że jesteśmy razem uprzykrza mi życie do granic możliwości.
Siedząc jak zwykle w ławce przy oknie wpatrywałam się tępo w ciemny kolor tablicy czekając z utęsknieniem na hałaśliwy dźwięk dzwonka. Jest. Nareszcie.
Poderwałam się jako pierwsza z miejsca niedbale wrzucając wszystkie rzeczy do torby i wyszłam z tej przeklętej klasy jak najszybciej się dało potykając o próg wyjścia.
Kilkoma szybkimi krokami przecięłam korytarz i zbiegłam po betonowych stopniach trafiając do szafki. Wcisnęłam z impetem książki wyciągając kolejne. Chciałam zamknąć drzwiczki, ale same sobie z tym poradziły? Czując czyjąś rękę na moim ramieniu odwróciłam się za jej pomocą uderzając o metal za mną ,na co syknęłam zaciskając zęby jak i powieki.
Otworzyłam oczy i z trudem przywoływałam wzrok do ostrości. Przed sobą ujrzałam nie kogo innego jak ciemnego blondyna z spojrzeniem zabójcy.
   - Cześć kochanie-powiedział wolno na co zmarszczyłam nieprzyjemnie brwi.
   - Czego chcesz?-miałam nadzieję, że mój głos jest przynajmniej w połowie tak chłodny jak jego, ale trzęsące dłonie mówiły mi co innego.
   - Tęsknię-przyłożył dwa palce do podbródka unosząc moją twarz. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem przykładając ręce do ciepłego torsu, by odepchnąć go od siebie. Nic. Nawet nie drgnął. Przybliżył swoją głowę tak, że nasze czoła się zderzyły. Wodząc nosem po policzkach jego palce powędrowały do mojego karku przyciskając jeszcze bardziej ciało do mojego.-Przecież dobrze wiesz, że beze mnie jesteś nikim... Nie dasz sobie rady.
Odwróciłam siłą twarz patrząc gdzieś w bok. Prychnął z zażenowaniem. Czułam jak kruczę się pod jego dominującym wzrostem i postawą. Gdzieś wyłapałam tęczówki Amandy przepełnione nienawiścią i bujne loki Ivy zmierzające w naszą stronę. Już po paru sekundach stała obok.
   - Jakiś problem?-zapytała zakładając ręce na piersiach. Chris zmierzył ją od stóp do głowy i odwrócił się na pięcie.
   - Wszystko w porządku?-zmierzając w stronę kolejnej klasy byłam wdzięczna za jej obecność.
   - Tak, nie przejmuj się.-Posłałam szczery uśmiech.
Mruknęła coś pod nosem. Przeszłyśmy obok sporej grupki ludzi, byłam pewna że gdzieś pośrodku stoi któraś z piątki ''naszych sław''. Większość uczniów już dawała sobie spokój omijali traktując ich jak zwykłych ludzi czy kolegów z klasy, ale banda dziewczyn nadal piszczała jak tylko przekraczali próg korytarzy.
   - Wkurzają już mnie-usłyszałam cichy głos Ivy. Wędrując za jej spojrzeniem dostrzegłam Tarę. Śliczna ciemnowłosa dziewczyna o końskiej szczęce, która siedząc na kolanach Liama bawiła się jego włosami. Spojrzałam na moją towarzyszkę, która to odwzajemniła.-Oj daj spokój... nie przeszkadza mi to. Zresztą spójrz, on jest kimś, może mieć każdą a ja?-Nasiliłam spojrzenie, jeśli można tak to ująć.-Kat naprawdę nie...
   - Czekaj zaraz ci uwierzę-przystanęłam-nie niewierze.- Spojrzała na mnie swoimi jasnymi tęczówkami- Ivy jesteś piękną osobą, dlaczego chcesz się poddać? Możesz...Możecie spróbować. Zawsze można spróbować.
Złapała mnie pod ramię i idąc zaczęła się śmiać. Niezbyt wiedziałam o co jej chodzi, więc ciągnięta przez nią nie odzywałam się ani jednym słowem.
   - Katlyn... od kiedy ty mówisz takie rzeczy?-''śmieszne'' mruknęłam pod nosem mimowolnie się uśmiechając- Szczerze mówiąc nawet, gdyby nie był jakąś gwiazdą wątpię, aby zwrócił na mnie swoją uwagę w ten sposób.
Przewróciłam oczami przypominając to co powiedział ciemnowłosy w samochodzie podczas naszej pierwszej rozmowy: ''Mimo wszystko pierwszy raz widziałem, żeby Liam się tak kimś przejął''.
Kolejne dwie lekcje minęły równie mozolnie co pierwsza. Siedząc nad kolejnym wierszem wręcz przysypiałam, więc kiedy po raz kolejny oznajmiono koniec 45minutowej męczarni wyszłam z klasy pełna radości zmierzając do stołówki.
Jak w każdej szkole stoliki były przeznaczone do poszczególnych kategorii. Przy jednym siedzieli sportowcy, przy innym największe mózgi naszej szkoły, kolejny przeznaczony dla ludzi popularnych... Nie zależało mi na żadnym z tych miejsc.
Usiadłam przy blacie przy którym siadam zawsze (tak nawiasem, ten dla normalnych) zaczynając wpatrywać się w paćkę na talerzu przed sobą. W brzuchu przestało burczeć chyląc głowę by upewnić się czy na pewno ta paćka czasem się nie rusza.
   - Co to ma być?-poczułam jak Ivy siada tuż naprzeciwko mnie i z równym zaciekawieniem przygląda się temu co miało się nazywać naszym ''obiadem''.
   - Nie jestem pewna.-Powiedziałam wyszczerzając zęby na co obydwie parsknęłyśmy śmiechem.
Zerknęłam za siebie. Do stołówki właśnie wchodził Malik z jakąś blondynką uczepioną na ramieniu, jego mina mówiła wszystko, a ja miałam wrażenie, że zaraz naprawdę nie wytrzyma i wybuchnie. Siedząc na samym końcu pomieszczenia słyszałam jej piski i sztuczny śmiech na co ponownie parsknęłam, kiedy wtopił swojej kakaowe tęczówki w moje. Widząc to zmarszczył brwi i zawiesił na chwilę na mnie wzrok. Odwróciłam się jak najszybciej słysząc jeszcze jedną osobę która siadała zaraz obok.
To było dziwne... zazwyczaj jemy same z Ivy, co najwyżej czasami dosiada się jakaś dziewczyna chcąca zapytać mnie o zadanie domowe, czy chłopak zapraszający blondwłosą na imprezę.
Spojrzałam na przybysza... Mark? nie chylił się ku Ivy, a raczej ku mojej stronie. Uśmiech zszedł mi z twarzy.
   - Zatańczysz kiedyś dla mnie?-Zmarszczyłam czoło unosząc brew, zadając nieme pytanie ''o co ci chodzi?''-słyszałem, że tańczysz w tym klubie na obrzeżach Londynu.
Klub? Na obrzeżach Londynu? Jedyny klub, który znałam w tamtych stronach to ten do którego chodziły laski bez szacunku dla siebie i niewyżyci seksualnie mężczyźni. Przez ułamek sekundy miałam ochotę dać mu w twarz z otwartej ręki kiedy uświadomiłam sobie, że sugeruje iż ja tańczę dla jakiś dziadów na rurze.
   - Ja też chętnie był popatrzył.
Z drugiej strony zauważyłam Johna i poczułam jego ciepłą dłoń na moim udzie. Wzdrygając się spojrzałam w oczy Ivy, które kryły takie samo zdziwienie i oburzenie co moja osoba. Wstałam odganiając obydwu i przecięłam stołówkę wyłapując jeszcze jakieś zdanie wypowiedziane przez dobrze znaną mi osobę.
------------------------------
I? Wiem ponownie nie dzieje się za dużo ale... nie chcę tak od razu wszystko w jeden rozdział wpleść, bo wyszłoby to strasznie dziwnie.
Znają się kilka godzin i tu nagle BUM... -.- mam nadzieję że rozumiecie :)
Chcę przeprosić za błędy i powtórzenia... Mam wrażenie, że jest ich tutaj strasznie dużo, za długość chyba też... jakby to ując nie jestem przyzwyczajona do krótkich rozdziałów i szczerze sama nie lubię zbytnio krótkich czytać :D Mimo jak trafi się jakieś fajne to mogę czytać nawet te najkrótsze :)
Nie zapomnijcie, że czekam na Wasze rozdziałby bo ponownie nie mam już co czytać :)
Od razu też mówię, że pomimo tego, że nie wszystkie zawsze uda mi się skomentować to zawsze czytam słowo harcerza :D

12 komentarzy:

  1. Jaki "geniusz" kazał ci pisać krótkie rozdziały? Ja chcę długie! Rozdział genialny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To pewnie Chris rozpuścił tą głupią plotkę. Tak?? Jeśli to był on to nie wiem co chciał tym osiągnąć.. Nie lubie go!!
    Cudowny rozdział. ❤ Nie mogę doczekać się następnego! Weeny, Zoey..! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę dobry rozdział ;) Mam nadzieję, że wybrnie z tego wzzystkiego (mam na myśli klub itd.). Cieszę się, że w tym opowiadaniu stworzyłaś kogoś takiego jak Ivy, że główna bohaterka nie jest zupełnie samotna :D Czekam na kolejny :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://someday--is--now.blogspot.com pojawił się nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny i czekam na następny! <3
    Mam nadzieje, że będzie dłuższy ;3

    Zapraszam do mnie :)
    http://inf-ini-ty-fanfiction-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. co za akcja? o co im chodziło z tym klubem,co za skur..Chris.Mam wykastrować tego gościa? Jak chcesz mogę to zrobić,podaj tylko namiary a będę.A tak blondyna? Czego ona chce od Malika? WTF?
    Rozdział,boski,cudowny,genialny,niesamowity, chce więcej,więcej,więcej ;x
    I zapraszam do mnie :http://reallyiloveyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłam to ff wczoraj i bardzo je polubiłam, ale nie rozumiem, dlaczego zawsze przepraszasz za to, że rozdział jest długi.
    Moim zdaniem nabazgrać dwie strony w wordzie i ochrzcić mianem rozdziału, to potrafi każdy.
    Ale napisać porządny, dłuższy rozdział z ładnie rozpisaną akcją, dialogami i opisami to sztuka.
    Nigdy nie pisz rozdziału w taki sposób, żeby się "zmieścić" z długością. Rozdział powinien zawierać wszystko, co chcesz w nim przekazać, nie ograniczaj się! ;)
    Pozdrawiam i życzę weny ;D
    Jestem Twoją kolejną czytelniczką! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Super *-* Zostałaś nominowana do Liebster Avards :D szczegóły: http://allyouneedsislove3.blogspot.com/2015/01/liebster-avards.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do LBA :* Gratuluję i wiecej informacji znajdziesz na http://last-minute-ff.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny *o*
    zapraszam do mnie misiek nightchangesxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Aw, this was an incredibly nice post. Taking a few minutes and actual effort to produce a superb article… but what can I say… I put things
    off a lot and never seem to get anything done.

    Here is my web page :: Best Dating Sites

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku, jaki świetny rozdział *-*
    Chciałabym, żeby Chris w końcu odczepił się od Kathlyn! Jakoś nie polubiłam jego osoby w tym opowiadaniu, no ale cóż... czarny charakter czasami musi być :)
    Czekam na kolejny! Tylko nie ograniczaj się za bardzo! To co, że rozdział jest długi? Lepiej czyta się te dłuższe. Zazdroszczę Ci właśnie takiego rozpisywania się, bo u mnie z tym akurat różnie bywa...

    ~http://night-changes-our-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń