sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 14

Niewiarygodne jak bardzo można zjebać (przepraszam....) zwykły rozdział -.-'
Przepraszam za powtórzenia, niewyłapane błędy.
---------------------------------------------------------------------
Leżałem na łóżku tępo wpatrując się w biały sufit. Z łazienki dobiegł mnie szum lecącej wody.
Dlaczego to zrobiłem? Dlaczego to powiedziałem?
Przecież... pierwszy raz spotkałem ją przeszło trzy tygodnie temu... ale już wtedy wiedziałem, że ona nie jest taka jak reszta.
Każda dziewczyna którą spotkałem krzyczy i piszczy na nasz widok a ta? Pomimo tego, że wie kim jesteśmy uważa nas jedynie za zwykłych ludzi których rozpoznają inni. Jeśli sobie przypomnę to jak nie chciała iść do klubu... ona po prostu nie chciała się do nas zbliżyć.
Może to jakieś śmieszne, słabe i na domiar denne ale ona jest taka jakaś inna.
W dniu kiedy miała do nas przyjść po raz pierwszy, a mimo to spotkałem w jej mieszkaniu Chrisa wydała się być roztrzaskana w środku, pomimo to zawsze próbowała choć nieporadnie to zamaskować. Nie raz się zamyślała. Nie raz kłóciła się sama z sobą.
Kiedy siedzieliśmy w parku zajadając jedną zapiekankę zacząłem coś rozumieć i zadawać pytanie. Czy istnieje możliwość pragnienia troski o kogoś od pierwszego spotkania? Czy możliwe jest by zacząć się martwic i nabierać chęci obrony o inną osobę po kilku dniach? Czy można napawać się rządzą przebywania z taką osobą nawet jeśli się jej wcale nie zna?
Można.
W chwili kiedy znalazła się dzisiaj przed naszymi drzwiami zrozumiałem, że Katlyn jest właśnie takim kimś.
Kimś za kogo byłbym gotowy oddać wszystko. Kimś o kogo chciałbym walczyć za wielka cenę. Kimś na kogo nie potrafię się gniewać i na kim zależy mi pomimo wszystko.
Tak. Niewątpliwie Kat była takim KIMŚ.
Wstałem zachodząc do szafki i znajdując jakieś stare najmniejsze szorty jakie posiadałem oraz i tak za dużą koszulę.
   -Proszę.
Z uśmiechem na ustach przekroczyłem próg łazienki. Tak szybko jak się pojawił tak szybko zszedł mi z twarzy.
Prawie, że nagie ciało Kat kuło w moje tęczówki. Zrobiłem krok do przodu dotykając opuszkami stłuczeń na żebrach. Drżała pod moim dotykiem ale nie zważałem na to. Chwyciłem delikatnie jej ramię okręcając. Źrenice rozszerzyły się kilka krotonie kiedy palce błądziły po miękkiej ciemnej skórze na kręgach kręgosłupa.
Rzuciłem ubrania na blat przy umywalce i ruszyłem biegiem na dół. W połowie korytarza porwałem klucze i założyłem szybko buty.
   -Zayn co ty robisz?
Nie zważałem na jej krzyk. Przekręciłem natychmiastowo zamek w drzwiach uniemożliwiając jej wyjście i już byłem w samochodzie.
Odjechałem z piskiem opon prosto w szalejącą ulewę. Moje pięści zaciskały się coraz to bardziej na kierownicy, więc knykcie zbielały. Czułe śliską nawierzchnię pod samochodem i niekiedy nierówne wyboje w asfalcie.
Jak on mógł? Widziałem stłuczenia na nadgarstkach kawałek brzucha, ale cała ta reszta? Nie spodziewałem się, że aż tak bardzo potrafi się na niej wyżyć.
Zahamowałem gwałtownie przed czerwonym świtem. Pomimo tego, że nikt nie czekał na spokojne przejście na psach to musiałem zabrać oddech.
Przyłożyłem głowę do kierownicy. Krew buzowała w żyłach, tętno rosło z każdą kolejną sekundą na myśl o tym jak blade, kruche ciało Katlyn wyglądało w tym momencie.
Uniosłem spojrzenie. Okolica do której zajechałem wyglądała znajomo. Wysokie szare budynki, w oddali mieszające się z kroplami śpiewy pijanych ludzi.
Uśmiechnąłem się zadziornie. Na ironię z baru w którym ostatnio gościłem wyszła dobrze mi znana postać ciemnego blondyna. Bez zastanowienia zjechałem szybko na pobocze wjeżdżając przy tym w jego osobę. Zakołysał się niepewnie, jednak widząc mnie od razu złapał równowagę i posłał kpiarskie spojrzenie.
Wypadłem z pojazdu zatrzaskując drzwi ruszając w jego stronę. Zamachnąłem się raz.
Mimo swojej nietrzeźwości uchylił się wymierzając cios w brzuch. Zacisnąłem zęby przypominając sobie postać ciemnowłosej. Wymierzyłem kolejny cios, kolejny i jeszcze jeden.
Ciężkie ciało Chrisa opadło na ziemię, a moje pięści na zmianę napotykały jego twarz.
   -Ty gnoju!-w kolejny cios włożyłem tyle siły na ile było mnie stać.
Do uszu dotarł śmiech. Zaprzestałem wpatrując się w jego osobę. Odepchnął mnie szybko stając na równych nogach.
   -Co proszę?-ponowny śmiech- i mówi mi to ten, który zniszczył mi życie?
Przystanąłem rzucając niepewne niewiedzy spojrzenie.
   -Może pamiętasz moją dziewczynę? Chwila... Tiffany.-odszedłem krok do tyłu. Co z tym wszystkim ma wspólnego Tiff?- Zatkało? wiesz może trzeba cię w czymś uświadomić. Zniszczyłeś mi życie, zniszczyłeś jej jak i ją samą.
   -Przestań pieprzyc-wycedziłem wymierzając kolejny cios dłonią.
Wyminął uderzenie i sam je zadał. Poczułem jak z ust wypływa strumyczek krwi. Kolejny ból pod żebrami i karku.
   -Fajnie jest patrzeć jak ktoś na kim nam zależy cierpi prawda?-przylgnąłem plecami do ściany-Wiedziałem, że ją polubisz... sam ją sobie ceniłem, więc jak tylko usłyszałem przed wakacjami, że będziecie w naszej szkole od razu zbliżyłem ją jeszcze bardziej do siebie, aby potem ''cierpiała jeszcze bardziej''.
   -I jaki w tym cel?-zapytałem trzymając się za obolałe miejsce.
   -Ty-uderzył prosto w nos. Poczułem ponownie ciepłą ciecz na ciele-Myślisz, że mi było łatwo patrzeć jak przyszła do mnie? Przyszła kiedy uciekała przed tobą!-kolejny cios-Kiedy zobaczyłem jak ją pobiłeś, kiedy to do mnie dotarło obiecałem sobie, że nie odpuszczę tobie nie ważne jak wielką gwiazdą będziesz.
Zacisnąłem pięści kiedy jego kolano napotkało moje ciało.
   -Byłem z nią, a pewnego dnia oznajmiła mi, że nie chce kogoś takiego jak ja, że poznała kogoś z ambicją i... pieniędzmi. Mimo to kochałem ją nadal. Kochałem jak opuszczała mnie, kochałem jak przyszła z siniakami na rękach i twarzy.
Głuchem powoli zatracając się w tym wspomnieniu. Potrząsnąłem głową i strącając z rzęs krople wody.
   -To nie oznacza, że możesz się wyżywać na Katlyn!-odepchnąłem go od siebie przewracając na mokry chodnik- nie łatwiej było by ci od razu zabrać się za mnie?!
Szarpałem się z nim jak małe dziecko w końcu nie wytrzymałem i wymierzyłem cios kolanem prostu w brzuch w okolice żołądka. Chris zgiął się w pół i opadł na kolana.
   -Słuchaj mnie uważnie. Jeszcze raz tkniesz Kat, a sam umieszczę ci kulkę w głowie.
Stałem naprzeciw niego. Uniosłem gwałtownie lewe kolano do góry tak by spotkało się z jego brodą od dołu. Chłopak padł na dłonie do przodu.
Okręciłem się na pięcie i wsiadłem do BMW. Odpalając silnik reflektory padły na postać mężczyzny leżącego na chodniku. Krople odbijały się od jego ciała, które drżało pod wpływem bólu. Nie dziwię się.
Sam trzęsłem się przesiąknięty tym uczuciem. Ciosy Chrisa były precyzyjne, więc patrząc na zakrwawione palce wiedziałem dobrze, że nie tylko jego krew na nich widnieje, ale i moja. Po raz pierwszy od dawna czułem fizyczny ból, czułem zmęczenie i wielką niechęć.
Jechałem najdłuższą drogą do domu nadal słysząc odgłosy burzy.
Huk. Nagły błysk.
Zatrzymałem się na żwirowym podjeździe.
Tiff.
Chris nie znał całej prawdy. Nikt jej nie znał. Poza mną i Tiffany. Jednak palące uczucie... palące poczucie winy siedziało we mnie od roku. Przecież faktem było to, że ja ją uderzyłem. Uderzyłem moje małe słońce na błękitnym niebie.
Do dzisiaj niekiedy po nocach śnią mi się jej oczy. Pełne bólu i strachu. Nie potrafiłem sobie wybaczyć tamtego dnia. nie potrafiłem zapomnieć tego jak wymierzałem jej ból.

Ta przeklęta suka 'życie' sprawiła, że płaczę 
więc chciałbym uderzyć ją prosto w oko
i boli to tak bardzo, że czuję, że mógłbym umrzeć

-Katlyn-
Światło ponownie rozbłysło za oknem. Wstałam z krzesła odrywając łokcie od kuchennego blatu. Przetarłam dłońmi oczy i przeszłam na korytarz wlepiając spojrzenie w osobę, która właśnie weszła do pomieszczenia.
Stałam wpatrując się jak nieporadnie zdejmuje buty.
Unieś tą głowę! To już!
Utkwił wzrok w moją osobę. Przyłożyłam palce do warg, a drugą dłoń przycisnęłam mocniej do piersi. Po idealnej twarzy mulata spływała szkarłatna krew. Zaczynałam drżeć na ten widok nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Podszedł chwiejnym krokiem zatrzymując się tuż nade mną.
   -Już nie będzie tobie dokuczał-szepnął.
   -Zayn coś ty narobił?-złapałam trzęsącymi się jak galareta palcami jego twarz, kiedy ciało leniwie opadało do przodu. Oparł czoło o moje stykając z sobą nasze nosy-spójrz na mnie-oddaliłam się troszkę od niego, więc położył mi dłonie na karku-musimy to zmyć.
Splotłam nasze palce i czując ciężar jego ciała na sobie powlokłam się z nim do znanej mi już łazienki.
Usiadł na ziemi opierając plecy o blat umywalki, a ja znalazłam gdzieś wodę utleniona i waciki.
Najpierw starannie obmyłam twarz usuwając więcej zaschniętej już mazi, następnie przyklękając przed nim przyłożyłam nasiąknięty wodą dezynfekującą wacik do rozcięć na wardze i nosie.
Ciemne tęczówki wbijały się w moją osobę, ale nie przeszkadzało mi to. Odrzucałam to kolejne zaczerwienione waciki w boki przykładałam następne.
   -Zayn...
Ręka spoczywająca na zgiętych nogach poderwała się do góry łapiąc za mój nadgarstek i zatrzymując czynność, którą wykonywałam. Przełknęłam cicho ślinę nie wiedząc czy powinnam się wyrwać czy czekać na reakcję Malika. Zaczynałam odczuwać strach przez jego obecne zachowanie. Miałam wrażenie, że zaraz się rzuci, ponownie ucieknie powracając z kolejną dawką urazów na jego ciele.
   -Nie bój się. Katyln... proszę tylko nie bój się-rozluźniłam mięśnie opadając na posadzkę przed nim.
Wwiercałam się w otchłań ciemnej czekolady pragnąc jego bliskości, pragnąc by objął mnie ramieniem, by szepnął, że już jest w porządku. Kolejny huk na zewnątrz. Mimowolnie się wzdrygnęłam.
Przyłożył opuszki do mojego policzka.
   -Maiłaś się nie bać-posłałam mu niepewny uśmiech-zależy mi na tobie. Będę cie bronic choć przed zwykłą burzą, więc się nie bój.
''Zależy mi na tobie. Zależy mi na tobie. Zależy mi na tobie.''
To jedno zdanie ewidentnie wgryzało się w moją podświadomość. Wstałam speszona jego śmiałością jak i dotykiem. Zebrałam z ziemi porozrzucane waciki i wrzuciłam do toalety.
Zanim ponownie odwróciłam się do Zayna przeczesałam palcami włosy do tyłu nabierając powietrze głęboko w płuca.
   -Co się stało?-szepnęłam odwracając się i podchodząc krok bliżej jego osoby.
Stał przede mną okalając całą osobę ciemnym wzrokiem.
   -Miałem małe spotkanie z naszym znajomym.
   -Pro...
Nie dokończyłam. Zmniejszył odległość między nami do minimum kładąc dłonie na moich barkach. Spuściłam głowę zasłaniając się kosmykami.
   -Spokojnie-szturchnął czubkiem nosa nasadę moich włosów-Posłuchaj. Nie jestem pewny jak to możliwe, że od pierwszej naszej rozmowy codziennie zaczęłaś pojawiać się w mojej głowie, ale wiem jak dużo dla mnie znaczysz przez ten mały urywek czasu. Kat spójrz mi w oczy.
Usilnie chyliłam głowę wpatrując się w bose stopy. nie chciałam by wdział jak się rumienię i peszę. Przecież właśnie wyjaśniał mi to, że naprawdę mu na mnie zależy, a ja sama przed sobą chciałam ukryć, że sama to odwzajemniam.
Bałam się o niego w każdej sekundzie jak zniknął, bałam się kiedy wszedł zakrwawiony do domu. To co mną targało kiedy widziałam zdjęcie z nieznaną mi dziewczyną, to jak wielką ulgę czułam kiedy ratował mnie przed Chrisem, to jak usilnie pałał zemstą się za to wszystko, jak chciał zatrzymać, jak patrzył kiedy wykrzykiwałam w jego stronę, aby mnie zostawił.
Zawsze cicho wierzyłam, że to co nas powoli zaczynało łączyć to co innego jak przyjaźń o której zawsze mu przypominałam.
   -Uwielbiam jak się rumienisz-sam skierował moje spojrzenie na jego-uwielbiam jak reagujesz na mój dotyk, uwielbiam to jak zareagowałaś na pocałunki.
Bezwiednie dotknęłam miejsca gdzie na obojczyku spotkały się jego wargi z moją skórą.
Cisza.
   -Zayn...
-Czy kiedykolwiek śmiałaś się sama z siebie, bo nigdy nie wierzyłaś w ''miłość od pierwszego wejrzenia'', a sama w nią wpadłaś?-milczałam choć znałam odpowiedź-Czy kiedykolwiek zaczęło ci zależeć na kimś kogo znałaś zaledwie jakiś czas?
Cisza.
Był tak blisko, a ja znałam odpowiedź. miałam ochotę krzyknąć, że tak... że od niedawna uświadamiałam sobie to jak bardzo mi na nim zależy. Jak uświadomiłam sobie w jednej chwili... właśnie w tej chwili, że taka miłość właśnie mnie dopadła, a ja chowałam ją za przyjaźnią.
   -Wiesz co dzisiaj sobie uświadomiłem?-zetknął razem nasze czoła-jak śmiesznie by to teraz nie zabrzmiało-sam prychnął cicho, a zarazem melodyjnie śmiechem-Kocham cię Katyln... po prostu Kocham.

zamknij swe oczy i porzuć to złe przeczucie
zamknij swe oczy i policz do trzech 
zamknij oczy, wiem dokładnie o czym myślisz 
zamknij oczy i pomyśl o mnie

Przez ułamek sekundy nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam ochotę uciec, zapaść się pod ziemię, głęboko, baardzo głęboko. Przejechałam koniuszkami kciuków po jego ustach. Zebrałam tlen w płucach by stanąć na palcach i wpić się w pełne malinowe wargi.
Kiedy poczułam ruch pod własnym naciskiem rozeszła się po moim ciele fala ulgi.
Tego potrzebowałam od tak dawna. Od tak dawna łaknęłam jego słodko-nikotynowego smaku.
Bez większego wysiłku wplątałam palce w jego krucze włosy kiedy uniósł mnie na rękach tak bym była wyższa od niego. Mimowolnie oplotłam go nogami wokół pasa.
Nie miałam zamiaru nawet zaczerpnąć powietrza kiedy rozpływałam się pod jego dotykiem. Rozpalone wargi współgrały idealnie do siebie pasując, a języki tworzyły przedziwny taniec. Przyłożył usta do zagłębienia na szyi gdzie zęby delikatnie podrażniały skórę. Zjechał do obojczyków składając na nich to kolejne pocałunki, by jak najszybciej powrócić do warg.
Przyjemne prądy przeszywały ciało, które w pełni poddawało się poczynaniom Malika. Ułożył mnie plecami na miękkiej pościeli odrywając się przy tym i wpatrując głęboko w oczy.
Za duża koszula opadła przylegając do ciała, sięgała ledwo do połowy ud. Do teraz szorty Zayna leżały w pomieszczeniu z którego właśnie wyszliśmy, kiedy zbiegłam za nim zdążyłam zaledwie przecisnąć koszulkę, a potem nie chciałam opuszczać parteru dopóki nie wróci.
   -Połóż się zaraz wrócę-wkopałam się w puchatą pościeli ułożyłam tyłem do wyjścia.
Nie chciałam by widział jak moje opuszki błądzą po miejscach gdzie obdarowywał nie miękkim dotykiem ust. Zatracałam się w niezwykłym doznaniu jego ciepła czując zmęczenie. Zerknęłam jeszcze ukradkiem na zegar dochodziło wpół do pierwszej, a to co dzisiaj się działo wymęczyło mnie już psychicznie.
Artykuł w gazecie, zastraszanie Chrisa, ucieczka przed Zaynam by zaraz potem stanąć w drzwiach jego domu, to kiedy zniknął na godzinę, aby powrócić i obwieścić, że..... mnie kocha?
Do teraz nie mogę pojąc jak to jest możliwe by obdarzyć kogoś uczuciem w tak krótkim czasie nie wiedząc praktycznie nic o tej drugiej osobie. Mimo to przecież sama to odwzajemniałam, choć nie miałam odwag powiedzieć mu tego prosto w twarz.
Po chwili ugiął się za mną materac. Poczułam jak silne ramię mulata przyciąga mnie bliżej siebie tak bym nie mogła się wyplatać. Uniosłam spojrzenie na jego twarz delikatnie stykając nasze wargi.
Słaby uśmiech i powróciłam do poprzedniej pozycji wbijając się bardziej w ciepły tors za mną.

dlaczego nigdy nie wiemy wystarczająco o szczęśliwych zakończeniach?
czemu nigdy się nie pokazują?
wszystkie te momenty, kiedy byliśmy tak dobrzy i troskliwi 
jak wiele razy nigdy nie będziemy wiedzieli 
-------------------------------------------------------------
Okkey jest następny... miał wyglądać zupełnie inaczej ale jakoś coś nie poszło...
Mam nadzieję że komentarze które ostatnio dodawałam u Was nie mają jakiś błędów bo wszystko czytałam przez tydzień i komentowałam z komórki.

Wiecie. Jest mi trochę smutno. Nie wchodziłam na panel sterowniczy bloggera od przeszło tygodnia... nie smuci mnie to że liczba komentarzy jest znikoma, wiedziałam że tak będzie jednak liczyłam na to iż .. liczba wyświetleń będzie się utrzymywać tak jak przez 8 pierwszych rozdziałów a tu... od jakiś 5 jest taka nisza O.O 
Po prostu smutno się robi bo... mój caaaałkowicie pierwszy blog który już nie istnieje od jakiś 2 do 1,5 roku też tak wymierał. Na początku wielki odzew ludzi a z czasem po prostu nic... z 150 wyświetleń jednego posta zaczynało się robić 5/10/15 :(
Na początku faktycznie byli ludzie, którzy go czytali, było ich widać a teraz? Mam wrażenie, że z każdym nowym rozdziałem jest Was mniej... i smuci mnie to, że to jest tylko moja wina.
Nie dziwię się tym którzy już odeszli ponieważ wina leży po mojej stronie. Sama zaprzestałabym czytać czegoś co tak się spieprzyło -.- i zaczęło tylko i wyłącznie nudzić...

10 komentarzy:

  1. Nie smuc się! Ja u siebie tez nie mam za wiele pod rozdzialami ;/ Ale warto pisac dla tych ktorzy to czytają! Nie zaywazylam tu błędów i czekam na next! :**** trzymaj sie misiu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie smuc się! Ja tez mam malo pod rozdzialami :/ warto pisać dla tych co czytają. Rozdzial swietny i błędów w ogole nie zauważyłam :**

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże.
    Ta scena z wyznaniem Zayna jest I D E A L N A.
    Miałam się właśnie uczyć na sprawdzian z biologii, ale jak zobaczyłam, że dodałaś, to MUSIAŁAM przeczytać, bo kocham to opowiadanie!
    Cudo!
    Kiedy czytam dobre opowiadania, często dostaję takiego kopa, żeby napisać chociaż kilka zdań swojego!
    Twój jak na razie zmotywował mnie chyba najbardziej ;o
    Bardzo Ci dziękuję ♥
    I nie martw się liczbą wyświetleń xD
    Ja miałam już kilka blogów, które też tak wymierały i nie byłam w stanie dalej pisać.
    Mam nadzieję, że przy obecnym wytrwam :D

    Pisz dalej!
    Chociaż dla tych kilku osób!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przesadzaj, skarbie, nie przesadzaj. Blog jest cudowny, a ty nic nie spieprzyłaś. Trzymaj taki fason dalej. :3
    Taaak! Lali się po ryjach! Ryo to jak najbardziej lubi :3 Tiff... Ty okropna kobieto, jak ja cię nie lubię grr... No i to wyznanie, takie słodkie... Coś mi się zdaje, że Kat tego szybko nie powie, ale mimo wszystko.. Awww. *//*
    No to dużo weny i czekam na następny <3
    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty wygadujesz? Co się spieprzyło? Co nudzi?
    Blog jest jednym słowem ZAJEBISTY i w sumie dziwię się osobom, które przestały czytać to cudo. Rozdział jest świetny, to wyznanie... boże, tak słodko, oby im się udało ;3
    Czekam z niecierpliwością na next <3
    PS nigdy nie wątp w swój talent do pisania, bo jest wielki. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba sobie żartujesz!
    Wcale nie spiepszyłaś rozdziały, bo jest jednym słowem zajebsity.
    Jak ja lubię jak ktoś się wali po ryju. :')
    Kocham jak wszystko idealnie opisujesz, uwielbiam Twój styl pisania.
    Tak jak moje poprzedniczki uważam, że masz ogromny talent.
    Czekam na następny rozdział. :)
    secret-hartystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale go nie zjebalas. Świetny ci wyszedł!
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham <3
    Zaraz mn rozsadzi..jak szybko nie przeczytam nastepnego xd
    Weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super piszesz
    Czekam na następny♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń