sobota, 7 marca 2015

Rozdział 16

Szłam uśmiechnięta jasnym korytarzem rozmawiając zawzięcie z kochaną blondynka u boku. Duża torba ciążyła mi na jednym z ramion, poprawianie jej co chwila denerwowało mnie już coraz bardziej.
Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej na widok czekoladowych oczu mulata kiedy przeszedł obok muskając niezauważalnie dla innych moją skórę na dłoni.
Karciłam się w duchu. Od ponad tygodnia całe dnie przesiadywałam z Zaynem, a Ivy nawet o niczym nie wiedziała. Brzydziłam się tym, iż o niczym nie wie jednak tak jak twierdził Malik nie ma sensu tego wszystkim rozpowiadać. Tylko że Ivy to nie 'wszyscy'. To Ivy! Najukochańsza, najpiękniejsza i najbardziej pokręcona żywiołowo osoba którą znam. Mimo tego coś mi mówiło, że ona i chłopacy i tak się wszystkiego domyślają sądząc niekiedy po ich zachowaniu. Te rzucane rozbawione spojrzenia od tygodnia, jakieś gesty które mają sugerować nie wiadomo co.
   -Widzimy się o chłopaków?-odmachała mi na pożegnanie ruszając w stronę swojej klasy.
   -Chłopaków?
Powtórzyłam już bardziej do siebie. Nie wiedziałam o co chodzi. Podrapałam się jak głupia po głowie i ruszyłam w  stronę odpowiedniej klasy.
Siadając na swoim miejscu wyciągnęłam jedyny zeszyt otwierając go na obojętnej mi stronie i wtopiłam spojrzenie w sunące po asfalcie samochody za oknem.
Ktoś usiadł obok. Wiedziałam dobrze, że to on. Odwróciłam powoli głowę w jego stronę i uśmiechnęłam szeroko czując zapach nikotyny. Siedzieliśmy w milczeniu słuchając nauczycielki angielskiego. Czarny długopis w prawej ręce kreślił różne linie, które razem tworzyły nieznajomy mi symbol.
Od kiedy zostałam obdarowywana przez Zayna pełnym pakietem malarskim rysowałam praktycznie przez cały czas. Zawsze po lekcjach odprowadzał mnie do domu wchodząc do mieszkania razem ze mną. Wciskał mi ołówek między palce i prosił abym coś mu narysowała. Z początku niechętnie, bo nie lubiłam pokazywać tego co tworzyłam innym, ale po trzecim czy czwartym razie sama siadałam na kanapie czekając, aż usiądzie przede mną, by móc przelać skrycie na jedną z kartek jego profil.
Kiedy siedzieliśmy tak popijając kawę, zajadając ciastka, śmiejąc się i niekiedy marząc na przekór sobie po skórze kolorową farbą mogłam dowiedzieć się o nim więcej niż prze całe te trzy tygodnie.
Dowiedziałam się, że ma dwie siostry; starszą i młodszą, że tak naprawdę nie jest w moim wieku, że uwielbia grac na konsoli i zawsze chciał się nauczyć grac na gitarze ale nie ma do tego ani talentu, czasu i cierpliwości.
Z każdą kolejną informacją coraz bardziej intrygował mnie swoją osobą. Był pełen pasji, energii i czegoś czego nie można nazwać. W takich chwilach docierało do mnie jakie ja mam marne życie. Jedyną rzeczą, którą chciałam robić to rysować, a i z tego zrezygnowałam. nie miałam jakiś większych planów czy innych talentów, nie lubiłam się wyróżniać, ani okazywać swojego zdania na jakiś temat.
Zerknęłam na niego z ukosa. Siedział od tak w jednej szkolnej ławce ze mną. Siedział choć miał jeszcze kilka miejsc wolnych. Światowa gwiazda która zainteresowała się szarą osobą pośrodku tłumu barwnych charakterów.
Czując mój wzrok na sobie skrzyżował nasze tęczówki stykając skórę naszych dłoni razem. W takich momentach zawsze spuszczałam speszona głowę czując jak czerwony rumieniec wstępuje na moją bladą twarz.
Dzwonek. Powoli wstałam pakując zeszyt do torby.
   -Nie chciałabyś dzisiaj przyjść do nas?-zrobiłam zdziwioną minę, jednak pozytywnie przytaknęłam głową- Siostra Hazzy wychodzi z szpitala.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha obdarowując go pocałunkiem w policzek. cieszyłam się. Przez ten tydzień zdążyłam już na dobre zaprzyjaźnić się z pozostałą czwórką tych idiotów. Wiecznie nienajedzonym Niallem, Louisem kochającym się śmiać dosłownie z wszystkiego, Harrym z słodkimi dołeczkami i Liamem, który traktował moją Ivy jak księżniczkę.
   -Kiedy mam być?
Szliśmy obok siebie pogrążeni w rozmowie, którą chciałam szybko skończyć, bo uporczywe spojrzenia ludzi działały mi na nerwy.
   -Jak chcesz mogę zawieść cię teraz do domu, odłożysz torbę i pomożemy wszystkim przygotować przyjęcie.
Chwycił za moją dłoń ciągnąc przez korytarz przyciągając przy tym jeszcze więcej gapiów. 'Suka' ktoś szepną mi do ucha, ale nie wiedziałam kto ponieważ tłum cały czas przesuwał się to w jedną to w druga stronę. Szkoła do teraz nie zapomniała całej tej plotki Amandy i jestem pewna, że nie zapomni przez najbliższy rok szkolny jak i nie dłużej.

Siadaj koło mnie
To dla Ciebie jest ławka
Posłuchaj jak pięknie o miłości gada
Ten który miłości nigdy nie zaznał

Przebrana i odświeżona zbiegałam po schodach kamienicy. Śmiejący się mulat przede mną odwrócił się w moją stronę chwytając za biodra i unosząc w górę przebiegł pozostałą część drogi do samochodu.
Szybko oddychając z niepohamowanym śmiechem przemierzaliśmy bogatszą dzielnicę, by zatrzymać się na żwirowym podjeździe. Stanęłam przed wielkimi drzwiami czekając na towarzysza, który bez wahania nacisną klamkę.
Już w korytarzu można było poczuć zapachy wydobywające się z kuchni, głośna muzyka wprawiała w wibracje cały dom, a krzyki co poniektórych osób starały się ją przekrzyczeć.
Zdjęłam rzucając w kąt trampki i oddałam kurtkę mulatowi zagłębiając się dalej w mieszkanie.
   -Katlyn!
Blondyn podszedł do mnie obejmując przyjacielsko ramionami. Zakasałam rękawy.
   -W czym pomóc?-wyswobodzona z objęć Nialla przeszłam spojrzeniem po całej roześmianej reszcie.
Ustawianie stolików, szybkie starcie kurzy, wymycie okien które nie obyło się bez ochlapania masą wody z Ivy i Harrym.
Właśnie. Podczas naszej całej dotychczasowej znajomości nie widziałam aby się, aż tyle śmiał. Co chwila zaczepiał to mnie, to Ivy opowiadając jakieś historie z życia całej piątki.
Trzy godziny minęły nadzwyczaj szybko, kiedy zaczęło się ściemniać, a do budynku wkraczało coraz to więcej nieznanych mi ludzi. Dopiero na końcu w czterech ścianach zagościła dziewczyna z równie poplątanymi włosami opadającymi lokami na ramiona co Harrego.
Szybko zapoznałam się z Meg i mogłabym powiedzieć od razu, że ta osoba zaraża pozytywną energii na kilometry wokół siebie.
Czekałam na wolną łazienkę kiedy przede mną stanął Zayn. Muzyka teraz niemiłosiernie raniła moje bębenki, a głowa z czasem zaczynała być coraz cięższa od nadmiaru alkoholu jak i kilku godzinnego hałasu. Nawet nie wiedziałam skąd tylu ludzi się tutaj wzięło. Malik złapał mnie za drobna dłoń i pociągnął w stronę schodów, bez wahania poszłam za nim ledwo stawiając jeden krok za drugim. Miałam wrażenie, że zaraz osunę się na ziemię bo miękkie kolana uginały się z każda chwilą.
Chwila spokoju. Drewniana płyta zatrzasnęła się za jego osobą.
   -Wszystko okey?-usiadł na łóżku przyglądając mi się.
   -Tak. Zmęczona po prostu jestem.
Ruszyłam w stronę łazienki przy otwartych drzwiach obmywając twarz wodą.
   -Chcesz wracać?
   -Chyba tak-usiadłam koło niego cicho mrucząc.
Ujęłam jego dużą dłoń zaczynając bawić się długimi palcami. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, ja na pewno mogłaby siedzieć tak do końca swojego życia.
Poczułam jak okręca moją głowę w swoją stronę stykając razem nasze wargi. Ciepło wywołane alkoholem buzowało w środku ciała.
   -Odwiozę Cię-niepewnie odsunęłam się odrobinę-nie piłem.
Uśmiechnęłam się na tą wypowiedź. Przeczesałam ręką włosy do tyłu i ruszyłam w stronę wyjścia.
   -Jednak-przed wyjściem obrócił mnie przylegając plecami do ściany-wolałbym, abyś tu została ze mną dzisiaj.
   -Niby dlaczego?
   -Bo...-parsknęłam śmiechem patrząc jak próbuje coś wymyślić marszcząc przy tym brwi-nie pozwolę ci samej siedzieć tam w takim stanie.
   -Założymy się?-odepchnęłam go delikatnie i wyszłam szybko przez drzwi zbiegając z śmiechem po schodach.
Będąc już prawie na samym dole poczułam jak ponownie okręca mnie o 180 stopni i przylega wargami do moich. Wtopiłam palce w krucze włosy nie interesując się światem wokół. Pogłębiłam bardziej pocałunek czując jak wpija się bardziej ustami. Miałam ochotę zedrzeć ta przeklętą koszulkę kiedy uniemożliwiała mi dotyk jego skóry pod nią. W tamtym momencie mogłabym wszystko.

Nic nie zmieniać
Tak jak jest jest dobrze
Tak jak jest

   -Na pewno chcesz tutaj zostać?-położyłam klucze na szafce zdejmując jedną z nóg trampka z drugiej.
   -Harry i Meg nie mieli mi tego za złe po tym jak przyłapali cię kiedy się kleiłaś do mnie.
Posłał mi zadziorny uśmieszek który skwitowałam uderzeniem w jedno z jego ramion żałując tego w jednej chwili.
Poczułam jak silne dłonie łapią mnie pod żebrami wywołując salwę łaskotek jak i niekontrolowany śmiech.
   -Zayn....! Zayn przestań!-wyrwałam się nie mając już w sobie krzty siły.
Nie wiadomo kiedy i jak nasze usta ponownie dzisiaj się złączyły, a mi zaczynało się to coraz bardziej podobać. Pokochałam ich smak i miękkość, a towarzyszący przy takim zbliżeniu zapach nikotyny potęgował to, że miałam ochotę być przy nim do końca swoich dni.
Odsunęłam się od niego by zaczerpnąć powietrza, kiedy nareszcie puścił mnie wolną.
   -Napijesz się czegoś?-zapytałam wchodząc do kuchni.
   -Jasne zaraz coś zrobię-wyciągnął z moich palców pudełko z herbatą-założę się, że marzysz o tym aby się przebrać.
Spojrzałam w dół. Miał rację. Ciemne rurki z wielką ochotą zmienię na jakieś czarne getry, a przylegającą bluzkę do ciała jakąś starą, za dużą koszulką. Złożyłam pocałunek na jego poliku i ruszyłam w stronę sypialni.
W pokoju po zamknięciu drzwi panowała ciemność. Dziwne uczucie, że jest tutaj ktoś jeszcze przeszywało mnie na wskroś, niemal czułam obcy ciepły oddech na karku. Tępo nabieranie przeze mnie powietrza wzrosło kilkakrotnie napędzając maszynę która szybko i nieregularnie tłoczyła krew do mojego układu krwionośnego. Nie ruszałam się, bałam zbytnio postawić nogę do przodu by podejść i zapalić lampkę przy biurku.
   -Kto tu jest?-zapytałam jak kretynka w panującą czerń przed sobą.
Odpowiedziała mi cisza. Miałam ochotę wybiec z tego pomieszczenia wtulając się w silne ramiona Zayna, ale stopy przywarły mi do podłogi.
Czując jak zimne powietrze okala mi ramiona wygięłam się jak struna będąc święcie przekonana, że zaraz skoczy na mnie jakiś morderca, który uciekł z psychiatryka trzymając w ręku groźne ostrze.
W jednej chwili przypomniał mi się koszmar sprzed tygodnia, kiedy uciekałam przed kimś w obawie zadania śmiertelnego ciosu. Pamiętam ten ból wytwarzany przez moją wyobraźnię, pamiętam ten strach, ale nie pamiętam twarzy.
Ktoś tu jest, a ja nie potrafię nic zrobić. Zwykły głos zatrzymał się w gardle powstrzymywany przez rosnącą tam gulę. Otuliłam się własnymi ramionami niepewna czy zrobić krok na przód czy stać tak dalej czekając, aż ktoś skróci te męczarnie i sam zacznie atakować.

Bo tyle się znam
Ile z oczu twych wypatrzeć zdołam
Ile zrozumiem szeptu pod stołem
Tak się boję 
---------------------------------------------
Okey jest.
Wiem nie jest za długi i wgl taki jeszcze nie ciekawy, nic się nie dzieje i wgl ale.... 
Grrrrrr..... -.- Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak długo go pisałam. Dlaczego?
Moje jakże kochane miasto uwielbia chyba ludziom odcinać zasilanie -.- Za pierwszym razem jak pisałam to odcięli prąd w połowie z nadzieją, że się jednak zapisało czekałam aż wszystko powróci... ale nie, trzeba było zaczynać od początku. Skupiłam się na opisach, dialogach i byłam naprawdę z niego zadowolona, rozbudowałam bardziej motyw imprezy, bardziej skupiłam się na Meg ale nie... bardzo śmiesznym trafem ponownie przerwali połączenie -.- 
Zaczynając pisać trzeci raz w obawie, że ponownie go nie dokończę poskracałam parę rzeczy.. nie wyszło to najlepiej i zapewne pojawiły się tutaj jakieś błędy bo nawet go nie sprawdziłam przepraszam ale to jaka jestem teraz wkurzona... tak nie można xD
Dobra chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem... nie ma tego za dużo ale każdy nawet najkrótszy wywołuje u mnie uśmiech :D
I sprawa trzecia:
Tak jak pisałam wczoraj... czy przed wczoraj pojawiło się już nowe opowiadanie :) 
Na razie jest tylko prolog bo planuje najpierw dokończyć to ale z racji tego, że zostały mi tutaj jeszcze jakieś 4 rozdziały postanowiłam już coś tam zacząć tworzyć.


----->  Overdose  <-----

Czekam na Wasze nowe rozdziały :)

7 komentarzy:

  1. Nawet skrócone wyszło niesamowicie *.*
    Smutno troszkę że zostały tak jak napisałaś 4 rozdziały ale cieszę się jednocześnie z nowego opowiadania :)
    Jestem też ciekawa kto jest tym mordercą w pokoju xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! KOCHAM CIĘ! Twoje oba bloki są boskie! Kofam! ;*♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Szkods, ze już prswie koniec :(
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Noooo nie XD
    A JA JUŻ MYŚLAŁAM, ŻE BĘDZIE SPOKOJNIE I PIĘKNIE, A TU JAKIŚ MORDERCA W POKOJU XD
    Znam ten ból, kiedy odłączają zasilanie ;-; To okropne, ponieważ każda odrębna rzecz, którą napiszemy będzie nie do powtórzenia... Nie da się zapamiętać co do słowa całego napisanego akapitu.
    Podziwiam Cię, ponieważ dałaś radę i rozdział jest świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Skończyć w takim momencie?
    Zabijasz mn xd
    Dawaj szybko next, bo nie wytrzymam ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim momencie o.o ranisz...
    Ogl rozdział fantastyczny Katlyn i Zayn tacy słodcy :3
    Ciekawe kto jest w tym pokoju (Chris? ) i jak wszystko dalej się potoczy.
    Szkida że zbliżamy się do końca miałam nadzieję że to opowiadanie nie skończy się nigdy xD
    Czekam na następny kochana życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny! Kuzwa ich pocałunki sa meega! Uwielbiam ich! I jesscze ta koncowka, dziewczyno pisz szybko kolejny hihi :)

    OdpowiedzUsuń