-----------------------------------------------------------
Włosy powiewały na zimnym wietrze, nie przejmowałam się tym jak właśnie wyglądają przeczesałam je tylko palcami do tyłu. Wzrok powędrował na rosnące, bujne drzewa na horyzoncie, a szklana tafla drgała pod wpływem ''szalejącego'' żywiołu. W milczeniu stałam oparta o maskę czarnego samochodu i skupiłam uwagę na chodzącym przede mną Zaynem.
-Kto ci to zrobił?-podszedł obracając moją głowę aby lepiej przyjrzeć się krwiakowi.
Speszona ponownie zwróciłam twarz w jego stronę.
-Skąd, wiesz że Ktoś to zrobił? Mówiłam uderzyłam w drzwi.-pewność siebie jaką chciałam uzyskać gdzieś znikła.
-Potrafię odróżnić uderzenie z pięści od zwykłych drzwi.
No tak.... głupia w co ty wierzysz? Nawet jakiś idiota to zauważył. Zagryzłam wargę.
-Uderzyłam w drzwi Zayn.
Mordercze spojrzenie wpiło się w moje fiołkowe tęczówki. Opuściłam głowę przyglądając się dłonią, rękawy są podwinięte delikatnie przez co ukazują zarysy śladów stworzonych przez Chrisa. Nie chciałam, aby zauważył siniaki, więc szybko spuściłam materiał za opuszki palców.
Badawczy wzrok powędrował za moimi poczynaniami. Chwycił mnie za rękę i przysunął do siebie odsłaniając rękaw.
-Ej!-chciałam wyrwać dłoń, jednak uścisk Zayna nie pozwalał na to, a on przyglądał się zaczerwienieniom.
Nie! Nie! Nie! Nie!
-To też sprawka drzwi?-ton przesiąknięty sarkazmem uderzył w moja osobę-Gdzie jeszcze?
Wyrwałam w końcu rękę chowając ją w materiale.
-Nigdzie-wymamrotałam, nie łudząc się, że mnie usłyszy.
Bez skrupułów położył dłoń na brzuchu unosząc bluzę i ukazując kolejne stłuczenia.
Zgromił mnie wzrokiem.
-Katlyn to ślady pobicia, nie bierz minie za idiotę i przestań wciskać kit o drzwiach.
-Nie pobito...
-Kat-jego głos stwardniał-Kto to zrobił?!-krzyk rozniósł się po spokojnej okolicy-Kto?
Zrobił mały krok łapiąc opiekuńczo i zgiął się delikatnie by być na równi z oczami. Czułam jego oddech na policzkach. Dlaczego tak to go obchodzi?
Zagryzłam ponownie wargę. Muszę coś zrobić, aby mnie zostawił, aby Chris o niczym się nie dowiedział. Nie chcę żeby coś mu się stało, nie chcę by czuł jakikolwiek ból.
Płytki wdech.
-Dlaczego?-rozproszyłam ciszę- Dlaczego to robisz? Dlaczego tak się tym przejmujesz?
Zdjął dłonie z moich ramion.
-Ja...
-Zostaw mnie w spokoju-serce łamało mi się pod wpływem słów i widoku oczu Malika Zacisnęłam pięści-Nienawidzę ciebie, słyszysz?! Zostaw mnie i nie wtrącaj w moje życie!
-Katlyn uspokój się proszę-odepchnęłam go od siebie-To Chris tak?
-Nie-oderwałam od maski ciało ruszając w stronę drogi.
-Kat nie bądź śmieszna-dogonił mnie zastawiając przejście i nie pozwolił siebie wyminąć.
-Poradzę sobie bez ciebie.
-Nie, nie poradzisz-spojrzał na zaczerwienione miejsce przy skroni-Katlyn nie potrafię patrzeć jak cierpisz rozumiesz... Kat? Zależy mi...
Bądź Cicho! Nic Nie Mów! Zamknij Się Do Cholery!
Z trudem powstrzymywałam napływające łzy. Głęboki oddech wypełnił moje płuca boleśnie tlenem.
-Zostaw mnie!-krzyknęłam-Nie pojmujesz? Którego słowa nie rozumiesz? Nie chcę byś wpieprzał się w nie swoje sprawy!-Milczał patrząc na mnie czarniejącymi tęczówkami-Wynoś się z mojego życia-ominęłam go, a on nawet nie próbował zatrzymywać mojej osoby. Bolało.
-Kat...
-Zmiataj z mojego życia. Teraz! Zraz! Już!
Zaczęłam biec przed siebie między drzewami betonowym chodnikiem. Nienawidziłam ssiebie. Biegłam dopóki nie poczułam palącego bólu w płucach, a nogi stały się jak z waty. Po czasie osunęłam się na ziemię opierając plecy o konar.
Z gardła wydobył się niekontrolowany szloch, hamowane łzy nareszcie wypłynęły spod powiek. Podkuliłam nogi pod samą brodę.
-Idiotka! Głupia debilka!
Wargi paliły od wypowiedzianych słów do mulata. Nie zwracałam uwagi na przechodzących ludzi, oni zresztą też się nie przejmowali widokiem zwykłej dziewczyny siedzącej na środku. Jakby była to dla nich codzienność.
Zapłakana skuliłam swoje ciało jeszcze bardziej, pod czaszką tułała się myśl, że dobrze zrobiłam, że może odczepi się ode mnie, a Chris da sobie spokój. Mimo wszystko w środku byłam rozbita na miliony kawałków. wyjęłam komórkę z kieszeni.
Sygnał. Jeden. Drugi.
-Ivy?-podciągnęłam nosem-mogłabyś po mnie przyjechać?
-Gdzie jesteś?-bez wahania głos przepełniony troską dotarł z drugiej strony słuchawki.
-Na ścieżce przy drodze do jeziora-mruknęłam.
-Dwie minuty-i głuchy sygnał odłożonej słuchawki.
Podziwiałam ją... pomimo tego wszystkiego była taka twarda, ale dobrze wiedziałam, że w głębi bardzo cierpi. Bardziej niż ja tutaj teraz. Iv była starsza o dwa lata i sprawy takie jak ta zapewne nie były jej obce. Śliczna blondynka mająca takie oczy wiele razy odmawiała chłopakom szargając ich uczuciami, a jednocześnie wywołując u siebie wyrzuty sumienia. Ale to było inne. To nie było jak zerwanie z kochankiem po trzech czy czterech latach wzajemnej miłości.
To było jak rozszarpanie ciała. Ból rozsadzał ci żyły i tętnice rozrywając przy tym wszystkie mięśnie.
Warkot nadjeżdżającego pojazdu dobiegł uszu. Wstałam ocierając policzki i wsiadłam na przednie siedzenie.
-Pogadamy?-zapytała kładąc dłoń na mojej jednak patrząc prosto na jezdnię.
-Później szepnęłam.
Oderwała rękę kładąc ją z powrotem na kierownicy, a ja przyłożyłam głowę do szyby ukrywając zapuchnięte i zaczerwienione oczy wyrównywałam oddech.
To, że galaktyczny podmuch zniszczy cywilizacje
To nie jest dostateczny powód, by wybuchać płaczem.
Zaparkowałyśmy pod znanym mi już budynkiem. Urocza kawiarenka biła blaskiem zapraszając do środka. Spojrzałam na blondynkę, która posłała mi nikły uśmiech.
-Pomyślałam, że kawa dobrze ci zrobi.
Wyszła, a ja poszłam w jej ślady. Słodki zapach ciepłych naparów dotarł do nozdrzy. Przytulny wygląd koił powoli nerwy, więc usiadłyśmy w samym rogu.
-Dwie kawy z cukrem i mlekiem poproszę.
Ten sam kelner co obsługiwał mnie kilka dni temu przytaknął posyłając w moją stronę cieple spojrzenie.
Nie lituj się nade mną!
-Co się stało?
Po chwili ciszy usłyszałam dźwięk głosu Iv. Kelner przyniósł nam nasze zamówienie, więc jak tylko odszedł nabrałam powietrza i spojrzałam w jasne oczy.
-Powiedziałam Zaynowi, aby się odczepił, ale... ale...
Do oczu napłynęła nowa fala słonych łez. Palce Still odszukały moja zatapiając się w chłodnym dotyku.
-Dlaczego?-ostrożne pytanie padło z jej ust. Wzdrygnęłam się na samą myśl, ale milczałam-Chris?
Kiwnęłam głową spuszczając na oczy kaskady ciemnych włosów.
-Ivy ja...
-Boli cię to-zdanie twierdzące na które równie przytaknęłam-booo...
Milczałam. Wyswobodziłam dłoń z uścisku blondynki i przyłożyłam ręce do twarzy.
-To mój przyjaciel.
-Zależy ci na nim.
-Nie... to nie to...
-A ja ci oczywiście uwierzę...-powiedziała z sarkazmem- Katlyn nie oszukuj siebie.
nie chciałam się do tego przyznać, w głowie zatańczyła mi po raz setny dzisiejszego dnia fotografia z pokoju mulata. Przecież...
-On ma dziewczynę-powiedziałam na jednym wdechu.
-Hmmm... wiesz przebywanie z Liamem uświadomiło mi co innego-moje źrenice zareagowały na to zdanie, ale włosy uniemożliwiły jej by to zobaczyła.
-Widziałam pewne zdjęcie... w jego pokoju...
-Nie bądź śmieszna-wzdrygnęłam się, już dzisiaj raz słyszałam to zdanie.
-Ivy... Zayn jest moim Przyjacielem-podkreśliłam ostatnie słowo-i tylko Przyjacielem. Ja się nigdy w nim nie zakocham, on nigdy nie zakocha się we mnie. Na tym polega ta pieprzona przyjaźń.
Taka była prawda. Chora prawda, która z niewiadomego mi powodu wykańczała powoli mnie samą.
-Nie płacz skarbie-dopiero teraz poczułam na policzkach gorzkie, mokre ślady. Otarłam je rękawem bluzy i wbiłam spojrzenie w ludzi za oknem.-Zrozumiałam, ale... nie płacz już-mój wzrok powędrował do jasnego błękitu oczu blondynki, uśmiechnęła się-Dla mnie?
Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też los Cebula i krokodyle łzy.
Przestań wyć! Przestań wyć! Przestań płakać!
-Zayn-
Słowa Katlyn wierciły dziury w środku. Poczułem jak coś tam głęboko się złamało i nie mam siły aby to jakoś skleić. Czułem żal i piekielne rozczarowanie samym sobą. Powinienem ją zatrzymać, spróbować zrozumieć.
Naprawdę tak myśli? Czy to były prawdziwe słowa ciemnowłosej dziewczyny, którą starałem się poznać?
Właściwie co ja o niej wiem? Nic.
Kocha rysować i jest młodsza ode mnie o dwa lata... Nic poza tym. Chyba po raz pierwszy w życiu cieszyłem się, że nie zdałem dwa razy poprzedniej klasy przez co trafiłem na to by uczestniczyć z nią na angielskim.
Obróciłem się waląc zaciśniętą pięścią w konar drzewa obok.
-Szlag!
Wsiadłem z rozmachem do samochodu zatrzaskując drzwi. Nacisnąłem pedał gazu osiągając w krótkim czasie maksymalną prędkość pojazdu. Zacisnąłem dłonie na kierownicy zbaczając przez chwilę wzrokiem na puste siedzenie obok.
Przez kilka minut złamałem kilka praw jazdy w publicznych miejscach tylko po to by zatrzymać się pod barem niedaleko domu.
Wpadłem do pomieszczenia wypełnionego oparami tytoniu i alkoholu. Usiadłem na wysokim czerwonym krześle opierając łokcie o blat.
-Wódka-rzuciłem i już po chwili widziałem przed sobą duży kieliszek z przezroczysta cieczą.
Bez wahania połknąłem całą zawartość dając znać o następnej kolejne. Muszę zrozumieć... zrozumieć dlaczego tak mnie nienawidzi...
Co takiego zrobiłem Znowu źle?
Przez myśl przebiegła mi postać Tiff na co zacisnąłem jeszcze mocniej palce na kieliszku ponownie czując gorzki, rozpalający gardło smak.
****
Szedłem... chyba prosto. Przynajmniej tak mi się wydawało. Obijając się o ściany w korytarzu nie zważałem na nic i na nikogo wokół. wpadłem do kuchni przytrzymując się kolejnych rzeczy, aby jakoś spokojnie usiąść na krześle.
-Zayn?-zobaczyłem zielone tęczówki Harrego przed swoją twarzą-Piłeś?
Mruknąłem coś zmykając powieki. Słyszałem cichy śmiech chłopaków... jakoś nie przeszkadzało mi to. Zawsze to robili jak wracałem podpity do domu.
-Czemu zawdzięczamy ten zaszczyt?-Louis dosiadł się obok-Co to za dziewczyna?
Cisza.
-Tylko nam nie mów że gadałeś z Tiff-Niall zamajaczył mi gdzieś w oddali. Pokręciłem głową.
Spotkanie z Tiff.. Ostatnia rzecz, którą chciałbym dzisiaj przeżyć... dzisiaj, jutro, pojutrze, kiedykolwiek...
Zostaw ten cholerny kubek - potniesz sobie palce.
Wypij mleko, umyj buzię. Przyjdę, zanim zaśniesz.
-Katlyn-
Jęczący sygnał budzika przerwał nieświadomy sen. Odnalazłam urządzenie spychając je z szafki nocnej dalej na ziemię... nie podziałało.
Niechętnie wstałam wyciszając hałas i podeszłam do szafy, aby znaleźć ciuchy. Spojrzałam przez okno, ciemne rurki, jasny sweterek powinny starczyć. Poczłapałam do łazienki gdzie zimny prysznic pomógł rozluźnić spięte mięśnie. Przystanęłam w czarnej bieliźnie przed lustrem.
Rozszerzyłam źrenice dotykając bezwiednie żeber. Moje własne odbicie wywoływało u mnie strach. Widniejące na bladej skórze fioletowe siniaki odznaczały się na całej długości żeber po lewej stronie, na dolnych partiach piszczeli, na ramionach, nadgarstkach... Obróciłam się tyłem spoglądając niepewnie na plecy. Nie łudziłam się zbytnio, że wyszły z spotkania Chrisa bez szwanku. Wzdłuż środkowych miejsc kręgów kręgosłupa widniało siedem czarniejszych plam.
-Cholera.
Mogłam zapomnieć o jakichkolwiek wyjściach, krótkich rękawkach czy spódnicach...
A właściwie czym się przejmuję? Zawsze noszę długie rękawy, nienawidzę sukienek i spódniczek, a co do wyjść... ehh.. nawet nie mam ochoty.
Ominęłam swój wygląd i zabrałam się za poranną toaletę. Jak zwykle zlekceważyałm śniadanie przeganiając swój głód kilkoma łykami kawy i wypadłam z mieszkania zakluczając naprawiony wczoraj wieczorem zamek.
Niechęć do szkoły rosła z każdym kolejnym dniem. Wchodząc po szkolnych schodach czułam na sobie oczy każdego przechodzącego ucznia, więc kiedy dotarłam do szafki spuściłam włosy na twarz.
-Piękne wystąpienie Katlyn-odwróciłam się do piszczącego głosu Amandy-A i nie musisz dziękować... Rzuciła ukazując swój zadziorny uśmieszek.
-Mogę wiedzieć o co tobie chodzi?
-Sama zobacz.
Podała mi jakiś kolorowy magazyn i odeszła rechocząc z śmiechu wraz z swoją przylepą Tai. Drżące palce przytrzymywały kolorowe czasopismo, a ja zaciskając mocno powieki dobrze wiedziałam co tam może się znaleźć.
Zatrzasnęłam szafkę i ruszyłam z spuszczoną głową w stronę łazienki, gdzie zdołałam zamknąć się w toalecie i otworzyć gazetę.
''Kapryśna dziewczynka czy nieznajoma na jedną noc?''
Przyłożyłam dłoń do ust widząc moje zdjęcia z Malikiem sprzed szkoły, przed jeziorem, w czasie naszej kłótni. Zaraz obok pojawiały się kolejne komentarze. ''Nieznajoma wpada w szał. Czyżby sławny Zayn Malik nie miał zamiaru zakupić jej drogiego prezentu w zamian za nagrodę?'' Zjechałam wzrokiem niżej widząc fotografię Zayna wychodzącego pijanego z jakiegoś baru.
''Koleżanka z szkoły Katlyn wyjawia nam jednak jej sekret.
Amanda: Znam bardzo dobrze Katlyn. Niestety w szkole nie ma zbyt dobrej opinii. Posiadam informacje, iż występuje w klubie na obrzeżach Londynu. Raczej nie muszę wyjaśnieac o jakie miejsce mi chodzi.''
Wrzuciłam magazyn do toalety wychodząc stanęłam przed lustrem. Dzięki Amandzie pewnie połowa szkoły widziała już ten głupi artykuł, a znając złośliwą blondynkę widział go i ...
-Chris-zakryłam dłonią usta.
Na co była mi ta kłótnia z Malikiem skoro on i tak wszystkiego się dowie? Opadłam na ścianę powoli zsuwając się niżej. Usłyszałam głośny dzwonek, więc nieprzytomna poczekałam kilka minut, aż korytarze będą puste.
Głuchy dźwięk odbijał się od ścian pomieszczenia kiedy szłam w stronę klasy. Głęboki wdech.
Naciśnięcie klamki okazało się jeszcze trudniejsze niż kiedykolwiek.
-Przepraszam za spóźnienie-wymamrotałam nie patrząc na nauczyciela historii i siadłam na swoim miejscu.
Spojrzenia całej klasy wypalały we mnie dziurę przez która nie potrafiłam się skupić. Cały czas stukałam ołówkiem o blat stolika, aby skoncentrować się na czymś innym niż cichych docinkach w moją stronę. Godzina lekcyjna mijała wolno co z jednej strony przyjmowałam z ulgą, a z drugiej chciałam jak najszybciej iść na kolejna lekcję by szybciej minął czas siedzenia w szkole.
Dzwonek. Na ogół sądzę, że tylko jakiś sadysta musiał wymyślić taki dźwięk, ale dzisiaj przyjęłam go z ulgą pojawiającą się w sercu.
Zerwałam swoje ciało na równe nogi i pomaszerowałam z spuszczoną głową do szafki, by zabrać z sobą potrzebne książki i tak jak poprzednio zaszyć się w damskiej łazience.
-Ty-silna dłoń odwróciła mnie w swoją stronę uderzając plecami o metal szafki. Syknęłam syknęłam z bólu kiedy odezwały się poprzednie obrażenia na kręgach-nie puszczę ci tego płazem słyszysz? Porozmawiamy sobie po szkole.
Wkurzony blondyn odszedł ode mnie, a ja objęłam się ramionami wodząc za nim wzrokiem pełnym strachu. Kiedy zniknął gdzieś w tłumie dotarło do mnie spojrzenie ciemnych tęczówek. zasłoniłam twarz ciemnymi włosami i ruszyłam w stronę łazienki.
I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?
Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego.
-----------------------------------------------------------------
I jest. Dość szybko i mam zamiar następny dodać jakoś za dwa dni... dlaczego?
Kończą mi się wolne dni, a powrót do szkoły będzie świadczył o totalnym braku czasu więc chciałabym wykorzystać na razie to i wstawić jeszcze jeden.
Szczerze.... nie chcę wracać :/ Rozszerzona matma jakoś mi nie służy zbytnio...
Okey. Hmmm... Wersy piosenki użyte do tego rozdziału.... Po prostu piosenka jest dla mnie gdzieś tam głęboko w serduszku … Większość na pewno ją zna :)
Kocham ten zespół i jest to jeden z tych z którym mogłabym spędzić całe swoje życie <3
-----> los Cebula i krokodyle łzy <-----
Dobra czekam na Wasze nowości :)
PS. Mam nadzieję, że komuś się podobało :)
PSS. Nie sprawdzałam tego rozdziału bo nie chciało mi się :/ więc mogą byc jakieś błędy.
Oooo!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dziś uda mi się być pierwszą xD
Rozdział jak zwykle genialny! <3
Amanda...kolejna osoba której nienawidzę..
no i biedny Zayn..tak mi go żal :(
Mam nadzieję, że Chris nic jej nie zrobi..
To był superaśny rozdział! Ta szuja Amanda? Boże weź ją z tąd! Zaza pomóż jej biedna tego nie udzwignie! A co do Chrisa to jak go "spotkam" to go wykastruje! Jeszcze raz GIGANTYCZNE DZIĘKUJĘ za te zajeboste rozdziały! Kocham Cię! Kocham to opowiadanie! ♡♥♡ I love you! (Nie jestem lezbom jakby coś) weny życzę! I'm to mój najdłuższy komentarz jaki napisałam XP
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! Pozdrawiam! Kocham ;*** ♥♡♥
COMA <3
OdpowiedzUsuńCzy tylko mnie zaczyna już wkurzać ta niewiedza względem tej całej Tiff? Kto to w ogóle ma być? !??
Co do rozdziału. Tak mi szkoda Zayna :( Kat zresztą też przecież musiała tak powiedzieć nawet jeśli tego nie chciała. Kto wie może Zayn kiedyś się w końcu dowie o tej sprawie z Chrisem i zrozumie Katlyn dobrze by było.
Amanda.... boże jak ja nienawidzę tej dziewczyny zabiłabym ją gołymi rękami- i wysłała gdzieś za ocean razem z zwłokami Chrisa Grrrr... no co za szurnięta kobieta.
Za to Ivy jest kochana <3
Nie znoszę Amandy! Skąd się biorą tacy bezlitośni ludzie? Biedna Kat, mam niejasne przeczucie, że Zayn będzie przy następnym ataku ze strony Chrisa. Oby bo by się niektóre sprawy poukładały. No nic, życzę weny i do następnego!
OdpowiedzUsuńO mój Boże, Coma! ♥
OdpowiedzUsuńAle namieszałaś w tym rozdziale!
Amanda, grr. Kolejna postać, której nie lubię ;-;
Ale Ivy jest taka cudowna, że ten kontrast w jakiś sposób tworzy coś niesamowitego :D