wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 11

Tyle tu powtórzeń -.- przepraszam za niewyłapane błędy.
-----------------------------------
   -Jedź poradzę sobie-powiedziałam siląc się na uśmiech kiedy wpychałam Malika do samochodu.
   -Ale...
   -No po prostu jedź-w końcu udało mi się go wepchnąć i usadzić na przednim fotelu przed kierownicą.
Nie chciałam go dzisiaj już widzieć. Podchodząc do drzwi zastanawiałam się dlaczego tak mnie to obchodzi. Piękna dziewczyna w objęciach mulata majaczyła w mojej głowie.
Obróciłam się jeszcze raz. Spoza szyby patrzyła w moją stronę para ciemnych oczu. Założyłam ręce na piersi rzucając spojrzenie. Odpalił silnik, a ja przekonana że odjedzie ruszyłam schodami zimnej klatki.
Przeskakiwałam po dwa stopnie na raz przeklinając w duchu, że mieszkam na samej górze. Wbijałam wzrok na podjazd za dużym oknem. Odjechał. Owinęłam się ciaśniej kurtką i przeskoczyłam ostatnie betonowe wzniesienia.
Drzwi mieszkania były otwarte, więc bez zbędnego pukania wpadłam do przedpokoju.
   -Już jestem Ivy! przepraszam za spóźnienie-krzyknęłam. Odpowiedziała mi cisza powodująca ciarki na plecach.-Ivy?
Zapytałam w przestrzeń brnąc do przodu. Weszłam do kuchni mając złe przeczucia.
   -Iv?-szepnęłam.
Zerknęłam po całym pomieszczeniu przeskakując spojrzeniem z jednego miejsca na drugie. W rogu jadalni między ścianą, a szafkami kuliła się mała osóbka. Nawet nie podchodząc można było spostrzec jak się trzęsie trzymając kolana podsunięte pod samą brodę.
   -Ivy-podbiegłam do niej bez zastanowienia- co się...
   -Uciekaj Kat... Uciekaj-szepnęła.
   -Ivy...
   -Cześć kochanie-zesztywniałam. Obróciłam się w stronę głosu.
Przebiegłe, zimne oczy Chrisa wypalały dziury w moim ciele. Stał opierając się o framugę drzwi prowadzących do salonu. Poderwałam swoją osobę i wybiegłam ponownie do przedpokoju, który przecięłam dwoma krokami. Słyszałam jak ruszył za mną. Jeszcze nigdy nie biegłam po schodach tak szybko. Czarna sukienka usilnie podwijała swój materiał do góry, a jej poprawianie mnie spowalniało.
Wypadłam na zewnątrz jednak kiedy chciałam postawić już kolejny krok poczułam ból w nasadzie włosów. Gwałtowne szarpnięcie nie tylko powodowało napływające łzy do oczu, ale i siłę która pchnęła mnie do tyłu gdzie wpadłam na tors chłopaka. Złapał ramieniem mój pas tak, że zgięłam się w pół i po prostu uniósł moje ciało.
Zrobiłam pierwsze co przyszło mi na myśl. Pomimo palącego bólu podczas biegu z czwartego piętra nabrałam powietrza w płuca.
  -ZAAYN!-niekontrolowany szloch wydobył się z gardła. Wiedziałam, że go tu nie ma... sama kazałam mu odjechać.-ZA...!
Przydusił moje ciało w zagłębieniu ściany budynku, tak by nikt nas nie widział.
  -Zamknij się szmato-wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Przyłożył przedramię pomiędzy szyją, a obojczykami uniemożliwiając oddychanie. Natychmiastowo chwyciłam dłonie próbując odepchnąć stalową rękę. Łapczywie walczyłam o ździebło tlenu. Poczułam uderzenie w twarz i palący ból przy oku.
  -Teraz słuchaj uważnie-zjechał wolną ręką niżej odszukując mój pośladek i wbił w niego palce.-nie chce widzieć cię przy tym pieprzonym gnoju-nasilił uścisk, a z moich ust wydostał się cichy jęk niezadowolenia.- Ta szumowina...
   -Nie mów tak o nim-splunęłam w jego twarz.
Kolejny ból na twarzy. Czułam jak jego kolano spotyka się z moim brzuchem, a wolna ręka łapie za moje udo unosząc je nieznacznie, wbił mocno swoje biodra w moje. Położyłam dłonie na jego torsie z nadzieją odepchnięcia jego osoby, ale tylko oderwał rękę od mojej szyi i złapał za nadgarstki nie szczędząc siły.
   -Ty mała suko- kolejne uderzenie. Moje kości powoli zaczynały protestować i w myślach słyszałam jak za chwilę wydobędzie się z nich cichy chrzęst łamania, kiedy dobiegł mnie ból w dolnej partii nóg.-Widziałem was wczoraj w klubie i nie daruję. Jeśli zobaczę cię z nim to najpierw rozprawię się z sukinsynem, całą tą bandą gwiazdeczek, twoją przyjaciółeczką, a na końcu z tobą i uwierz nie będzie to dla ciebie przyjemne.
Położył dłoń na moim brzuchu minimalnie podciągając czarny materiał. Odsunął się odwracając ode mnie. Przerażona rozmasowałam obolałe nadgarstki kiedy on w jednej sekundzie się odwrócił i wymierzył jeszcze jeden cios w twarz. Osunęłam się po ścianie czując ciepłą krew wydobywająca się z wargi. Odszedł.
Skuliłam się w kącie pozwalając łzą spokojnie płynąc.
   -Hej dziewczynko?-uniosłam minimalnie wzrok.-siwy staruszek spojrzał na mnie niespokojnie.-Coś się stało?
Tak! On.... ja... chciałam krzyczeć ale nie wydobyło się ze mnie ani jedno słowo. Wbiłam wzrok kręcąc głową...
Ivy!
Poderwałam się na równe nogi nie zbaczając na rozrywający ból i wbiegłam do klatki. Po raz kolejny wspinałam się na najwyższe piętro by wpaść do mieszkania. Podeszłam w stronę kuchni. Nadal tam siedziała skulona. Przykucnęłam naprzeciwko dotykając ramion, wzdrygnęła się i spojrzała przerażona w moje oczy. Widziałam jak strach zastępuje niema ulga na mój widok.
   -Katlyn ja... przepraszam... on po prostu wyrwał zamek, a ja...-jąkała się wbijając swoje ciało jeszcze bardziej w kąt.
   -Ciiii...-szepnęłam przyciągając ją powoli do siebie-poszedł, już spokojnie kruszynko.
Pozostawiłam na powierzchni jej włosów delikatny pocałunek próbując ją przekonać by wstała, a kiedy się podniosła zaprowadziłam na kanapę w salonie.
Wyglądała strasznie. Poszarpane ubranie pojawiający się siniak na ramieniu, zaczerwienione od płaczu oczy. Karciłam się w sobie. To wszystko moja pieprzona wina! Gdybym kiedyś jej posłuchała, gdybym odpuściła sobie Chrisa... ale on kiedyś taki przecież nie był... był czuły, kochający.
Widok Ivy jednak zmył mi z powiek wszystkie piękne chwile z pierwszych tygodni naszego związku.
Złączyła mocno kolana kładąc na nich zaciśnięte w pięści dłonie. Po chwili zauważyłam jak słone łzy kapią z jej oczu na miękką skórę.
-Tak cię przepraszam... powinnam jakoś go zatrzymać nie wpuszczać tutaj-uniosła spojrzenie i przyłożyła palec do rozciętego miejsc na ustach ścierając smużkę czerwonej cieczy.
-Kochanie...-przytuliłam ją do siebie- to nie jest twoja wina, lecz tylko i wyłącznie moja. Nieważ mi się za to winić, nigdy słyszysz..Teraz musisz się uspokoić.
Podeszłam uginając się w jedną stronę do szafki i znalazłam jakąś jasną bluzkę i spodnie widząc ją w bielutkiej, poszarpanej sukience.
   -Przebierz się-szepnęłam podając ubranie- a ja pójdę zrobić herbatę.
Skinęła głową ujmując w dłonie koszulkę. Spojrzałam jeszcze raz na nią. Mizerna twarz ponownie została spuszczona, a jasne loki smutno zakryły jej rysy. Powinnam oberwać przynajmniej jeszcze trzy razy za to co się z nią stało. Zaparzyłam ciepły napar i wracając do salonu podałam jej kubek. Okryłam ją kocem, który został na kanapie od wczoraj.
Gdzieś dalej rozbrzmiał dźwięk telefonu blondynki. Wzdrygnęła się na sygnał.
   -Czekaj pójdę po niego-podeszłam do hałaśliwego urządzenia odczytując rozmówcę-Liam.
Pokręciła przecząco głową wskazując, że nie chce z nim gadać. Wiedziałam, że pomimo jej niechęci bardzo go teraz potrzebuje cokolwiek się stało wczoraj... Przecież Liama nie było rano w domu, a ja miałam wrażenie, że to miało związek właśnie z dziewczyną przede mną.
   -Tak?-odebrałam.
   -Iv... Katlyn?-zdziwienie w na jego twarzy można było odczytać po głosie -mogę rozmawiać z Ivy?
   -Przyjedź tu-szepnęłam drżącym głosem patrząc w jasne tęczówki przyjaciółki- proszę.
   -Zaraz będę-powiedział poważnie, a ja wręcz czułam jak napina mięśnie.
   -Liam...
   -Tak?
   -Sam-dodałam odkładając słuchawkę.
Przyklękłam przy siedzącej Still splatając nasze dłonie w przyjaznym uścisku. chciałam dodać jej otuchy, chciałam aby zapomniała, chciałam aby to wszystko było jednym wielkim koszmarem, a ja zraz się obudzę w objęciach przyjemnej pościeli Malika.
Nie minęło 10 minut, a ktoś zapukał do drzwi przechodząc przez próg. Po chwili Liam klęczał przy mnie wpatrując się z strachem w Ivy.
   -Co się stało?-zapytał. Spojrzałam na dziewczynę i posłałam jej znaczące spojrzenie. Nikt nie powinien wiedzieć. Groźby Chrisa tułały się w mojej głowie. -Kat.
Zagryzłam policzek od środka po raz pierwszy unosząc twarz w jego stronę.
   -Cholera...-syknął i tak jak Ivy starł ponowną stróżkę krwi z mojej brody.
   -Chris-szepnęłam. Zacisnął pięści patrząc na blondynkę.-nie mów pozostałym... Nie mogą wiedzieć, bo...
Przerwałam wbijając spojrzenie w podłogę.
   -Ale musi...
   -Nie Liam! nie rozumiesz!-krzyknęłam całkowicie zapominając o Ivy.
Wzdrygnęła się, a ja poczułam ponownie zimne krople na skórze wydobywające się z jej oczu.
   -Przepraszam-wymamrotałam.
Chłopak przygryzł wargę widocznie kłócąc się z sobą. Moje fiołkowe oczy wbijały się w niego oczekująco. Wstał, a przy nim wstała i Ivy co mnie zadziwiło. Przyciągnął ją do siebie i otulił delikatnie ramionami pełnymi czułości.
   -Dobrze-mruknął w jej włosy. Roztrzęsiona dziewczyna zatopiła się w jego ciele całkowicie oddając swoje rozbite kawałki w jego objęcia.-Zrobił ci coś?
Cisza. Moje oczy rozszerzyły się kiedy blondynka milczała. Przecież nie mógł... cisza nadal wierciła mi paraliżujące rany. Zacisnęłam ręce czując palący ból w środku. Nie ruszyła się, zauważyłam tylko jak bardziej wbiła się w chłopaka błagając o poczucie bezpieczeństwa. Mój oddech przyspieszył kiedy ta milczała z każdą sekundą co raz to dłużej, a serce zmieniło się w maszynę która tłukła  w piersi niekontrolowanie.
   -Ivy?-szepnęłam nie mogąc już dłużej wytrzymać-Czy Chris...
Zawiesiłam głos nie mogąc wydostać z siebie tego jednego słowa. Wielka gula wyrosła mi w przełyku, a do oczu napłynęły łzy kiedy blond loki poruszyły się w twierdzący sposób. Zamarłam w szoku opadając na podłogę. Spojrzałam na Payna. Jego źrenice powiększyły się sprawiając, że oczy pociemniały przepełnione złością, wrogością. Jeszcze mocniej otulił dziewczynę nie pozwalając jej osunąć się na kolana. Dopiero po chwili zorientowałam się, że przestałam oddychać. Pragnęłam wyzionąć ducha tu i teraz.

Zagubiłam się i nigdzie nie można mnie znaleźć. 
Tak, myślę, że mogłabym się poddać. 
Znów się zagubiłam i nie czuję się już bezpiecznie.

*****
Poranne szkolne korytarze przygniatały mnie swoją promiennością. Pomimo tony pudru i podkładu widniejący siniak tuż pod okiem przechodzący na skronie nadal był widoczny. Założyłam okulary przeciwsłoneczne idąc w stronę szafki. O metalowe drzwiczki opierała się znajoma mi blondynka, a na jej widok ponownie zapiekły mnie oczy. Widząc mnie tuż obok przyległa do mnie ''łaknąc'' ukojenia, które widziałam w jej oczach.
   -Jak... jak się czujesz?-zapytała cicho.
   -Dobrze-korzystając z okazji, że nadal mnie obejmowała pozwoliłam sobie na grymas bólu pod wpływem nagłego zbliżeni naszych ciał.-Ty...?
   -Nie wracajmy do tej sprawy... ja-przerwała odrywając się ode mnie-chcę zapomnieć.
   -Rozumiem, ale Iv...-spojrzała prosto w oczy-Naprawdę przepraszam i ...
   -Kat, to nie twoja wina poza tym...-przerwała, a ja widząc jej nieśmiały uśmiech na twarzy zdziwiłam się, bo wdać było jak kuliła się za każdym razem gdy ktoś poza mną ja niechcący dotknął-Wiem, że to chore... pomimo tego co się stało... Liam.
Złączyła razem ręce spuszczając głowę bawiła się bojaźliwie palcami, a ja poczułam nikły dotyk ulgi. Wiedziałam, że to jest odpowiednia osoba do tego by być w tamtym momencie przy niej.
   -Wiesz-ponowiła próbę-pomóż mi po prostu zapomnieć i nie wspominaj tego... proszę.
Przytuliłam ją ponownie nie zważając na promieniujący ból przy wysokości żeber.
Dzwonek dobiegł uszu na co obydwie się skwasiłyśmy. Odprowadziłam blondynkę pod jej klasę i sama udałam się w stronę pomieszczenia gdzie miałam zmierzyć się z panią Heeil co groziło spotkaniem z Zaynem.
Pobiegłam wpadając jako pierwsza do sali i szybko usiadłam na swoim miejscu wbijając wzrok w świat za szybą. Usłyszałam głośne szuranie krzesłami kiedy klasa z czasem zaczynała się wypełniać uczniami, a ja czułam palący oddech Malika kiedy dosiadał się do mojej ławki.
Zmiataj stąd... no już. Idź.
Niespokojnie umieściłam materiał bluzy między palce i zgniatałam go pod wpływem nagłego impulsu. Nie odzywał się, ale ja wiedziałam, że to on... czułam go. Naciągnęłam rękawy bardziej na dłonie, aby ukryć stłuczenia na nadgarstkach.
Czy Liam nie dotrzymał tajemnicy? Powiedział mu?
Niepewność górowała, ale nie odwróciłam głowy w jego stronę. Hałas w klasie uciszył się wraz z nauczycielką angielskiego, jednak ta gromiła spojrzeniem tylko moją osobę. Zdjęłam powoli okulary chyląc się od razu tak by włosy zasłoniły twarz.
Pani Heeil zaczęła lekcję, a ja czułam jak dłoń Zayna wędruje do moich włosów. Spojrzałam na odwróconą nauczycielkę pragnąc by odwróciła swoje ciało mówiąc mulatowi aby skupił swoje myśli na lekcji, kiedy ten zagarnął je za ucho ukazując tym samym siniaka na skroni.
Poczułam jak siedząc obok spina wszystkie mięśnie i prostuje się jak struna wbijając spojrzenie w moje obrażenie. Ponownie zasłoniłam ciemnymi włosami twarz. Nie odezwał się do końca lekcji, nie wykonał żadnego gestu, nie zrobił nic. Chyba mnie to zabolało... no tak czym miał się przejmować?
45 minut ciągnęło się w nieskończoność, a jego obecność paliła po kawałku moją duszę. Nareszcie.... dzwonek. Poderwałam się z miejsca jak najszybciej chcąc dotrzeć do bezpiecznego kąta w łazience gdzie mnie nie znajdzie. Tak się jednak nie stało.
Złapał silnie moją rękę na co syknęłam z bólu, bo miejsce pokryte siniakiem naruszyło ponownie moje nerwy. Pociągnął za sobą wyciągając mnie z szkoły na tylni parking. W głowie miałam tylko jedną myśl...Chris nie może nas razem zobaczyć.
   -Zostaw-powiedziałam stanowczo wyrywając się z uścisku.
   -Co to jest?-pchnął mnie delikatnie na metal swojego samochodu. Milczałam- Katlyn co to jest?
Zerwał okulary zrzucając je na ziemię.
   -Uderzałam się w... drzwi-wypaliłam nie myśląc zbytnio.
   -Tak jak Ivy? Gratuluję-słysząc imię przyjaciółki zdębiałam przypominając sobie jej fioletowe znamie na ramieniu.
   -No bo wchodziłam do domu i...-urwałam widząc jego spojrzenie.
   -Przestań pieprzyc Katlyn- ton głosu wyrażał niezadowolenie, wiedział że go okłamywałam- wsiadaj.
Skinął głową w stronę pojazdu. Zaparłam się piętami i nie ruszyłam z miejsc. Czułam na sobie wypalające dziury spojrzenie Chrisa w jednym z oddalonych okien szkolnych.
   -Wsiadaj-ponowił otwierając przednie drzwi. Nie ruszyłam się zamykając powieki mocniej -Katlyn.
Nic. Nie mogłam. Nie chciałam by nas zobaczył, by stała się mu jakaś krzywda, przecież na samej sobie wiem jaką ma siłę, a względem Zayna może użyć jej w jeszcze większym stopniu.
Zwinne palce Malika oplotły moje ramię usiłując mnie bez problemu umieścić na przednim siedzeniu tak jak ja robiłam to wczoraj z nim.
   -Co ty robisz... są lekcje-nie łudziłam się, że ten argument do niego przemówi. Nigdy się nie zrywałam, jeśli miałam nie przyjść to nie było mnie cały dzień tak by nie wyglądało to na wagary.
   -Zrywamy się-powiedział i zatrzasną drzwi przekręcając w nich kluczyk.
Usłyszałam ciche pykniecie i wyjście z mojej strony zostało zamknięte. Ponownie zatopiłam nadgarstki w czarną bluzę. Usiadł na siedzeniu obok odpalając pojazd i ruszył przed siebie do wyjazdu z terenu szkoły.
   -Gdzie jedziemy?-nie odpowiedział-Zany?
   -Zobaczysz-skupił się w pełni na drodze.
Wbiłam mocniej ciało w siedzenie przysuwając się jeszcze bliżej drzwi i nie dbając o tapicerkę skuliłam nogi pod brodę chowając w nich twarz.

Bądź moim przyjacielem.
Miej mnie w swych objęciach.
Otul mnie.
----------------------------------------------------
I jest... czemu tak szybko? Mam ferie i się nuudzę. Cholernie się nuudzę.
Mam nadzieję, że się spodobało, bo mi osobiście... nawet :)
Jeszcze raz przepraszam za błędy :/ wiem... zawsze będę za to przepraszać xD 

Czekam na nowości u Was bo wszystko już przeczytałam :)

7 komentarzy:

  1. Cholera jasna!
    Jeżeli Chris jeszcze raz zrobi komukolwiek krzywdę, to chyba wyjdę z siebie i stanę obok!
    On jest tak brutalny!
    Aaargh! Nienawidzę go!
    XD
    Jezu, ale mnie emocje wzięły, hahah XD
    No ale on jest taki, taki..
    Mam nadzieję, że Zayn połamie mu wszystkie kończyny.

    A tak, to miłych ferii życzę! :D ♥
    I nie martw się powtórzeniami. To jest tak wciągające, że nawet ich nie zauważam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, powinnam teraz już smacznie spać, by być wypoczętą na praktyki, ale widząc, że dodałaś nowy nie mogłam się powstrzymać od przeczytania. Rozdział cudowny i nie zauważyłam błędów, ale może to dla tego, że czytałam szybko, gdyż mnie wciągnęło. Moje ferie się niestety skończyły w niedziele, ale obie życzę by były udane. Dużo weny i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. U mnie na Larisie nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak szybko dodałaś ten rozdział, że nie zdążyłam napisać komentarz do poprzedniego xD
    Co do rozdziału, to jest wspaniały!
    Współczuję Kat :/ Ona to jest biedna...
    Ciekawa jestem, czy powie o wszystkim Zayn'owi i co z tego wszystkiego wyniknie. Co z tym Chrisem, czy Katlyn da mu się zastraszyć.
    Czekam na następny! Mam nadzieję, że będzie szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No oczywiście, że nie mogłam mieć racji i nie mógł być to Liam... cholera.
    Payne zresztą źle robi, że nic nie powiedział Zaynowi. Chris facet Malik facet dali by se po mordach i by się skończyło .3.
    Tak, wiem. Za bardzo optymistycznie podchodzę do całej sytuacji. xd
    No i Ivy, moja biedna blondyneczka, jak on w ogóle mógł.
    Pisz szybciutko i dodawaj nexta ^^
    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój boże! Jak Chris znowu coś odwali, to nwm jak, ale przyjdę do niego i sama mu zajebie!
    Nie znoszę go!
    Liam powinien im powiedzieć!
    Przecież piątka na jednego..dali by radę :D
    I serce mi się kruszy, przez to co spotkało Iv :(
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń