Przepraszam za powtórzenia.
----------------------------------------------------------
-Ivy ja naprawdę nie chcę tam iść- powiedziałam opierając plecy o wezgłowie łóżka.
Blond loki zniknęły gdzieś w głębi szafy. Spojrzałam na kolejne ciuchy, które bez większego trudu znalazły się na ziemi mojego pokoju.
-Daj spokój.-jej beżowa sukienka opinała zgrabną talię, pełne czerwone usta, długie czarne rzęsy dodawały charakteru tej małej osóbce.-Czy ty masz w ogóle jakieś sukienki?
Zagryzłam wargę wyszczerzając przy tym zęby. Cieszyłam się, bo szczerze nie wierzyłam zbytnio by jakąkolwiek znalazła.
-Sama nie wiem-obróciłam się o 180 stopni umieszczając nogi na ścianie.
Przymknęłam powieki. Naprawdę nie miałam ochoty tam iść. Głośna muzyka, zapach alkoholu i potu jakiś grubych facetów... na samą myśl można zwymiotować. Po chwili jednak wzdrygnęłam ciało zdejmując z głowy czarną ''szmatkę'' i jęcząc cicho zmarszczyłam brwi.
-Chyba śnisz-odrzuciłam ubranie na bok zakładając dłonie pod głowę.
Obserwowałam jak Ivy podchodzi wolnym krokiem do drzwi, a na jej twarzy pojawia się chytry uśmieszek. Ponownie ściągnęłam brwi i spojrzałam jak blondynka podchodzi do drzwi sypialni.
-Chłopaki! Kto chce pomóc Katlyn się przebrać?!-krzyknęła w stronę salonu.
Przerzuciłam nogi w bok lądując na dywanie, słysząc jak biegną w naszą stronę zerwałam się na równe nogi i porwałam czarną sukienkę.
Stanęli w drzwiach z uśmieszkami na twarzy.
-Ja z chęcią pomogę-głos Harrego rozbrzmiał w mojej głowie, a zaraz za nim Nialla i Louisa.
Uśmiechnęłam się pod nosem zamieniając to od razu w grymas, kiedy podeszli bliżej.
-Ja nigdzie nie idę-powiedziałam pewna siebie zakładając ręce na piersi.
-Ty akurat nie masz za wiele do gadania-mój wzrok powędrował w stronę Liama siedzącego na krześle przy biurku.
Wytknęłam do niego język podchodząc do szafy i wrzucając tam sukienkę.
-Nie idę-zatrzasnęłam z hukiem szafę i przyłożyłam do niej plecy.
Niall spojrzał na Harrego ten na Lou i po chwili mój pewny siebie uśmiech zniknął z twarzy. Poczułam jak blondyn chwyta mnie w pasie i przerzuca przez ramię, a pozostała dwójka wyłania z powrotem czarną rzecz i rusza w moją stronę.
-Horan puszczaj! Słyszysz!-zacisnęłam dłonie w piąstki i uderzałam rytmicznie w jego plecy. Położył mnie na łóżku i zaczął dotykać delikatnie żebra, miejsca zagłębienia szyi, brzuch wywołując salwę łaskotek, którym chcąc nie chcąc musiałam się poddać i wybuchnąć śmiechem.-Przestań!-ponowiłam próbę wyswobodzenia się i kiedy przeszło już przez moją myśl, że się uda dopadły mnie jeszcze dwie pary rąk.-Okey! już się ubieram.-Wyszeptałam próbując złapać choć najmniejszy oddech.-Idioci....-mruknęłam odpychając Lou od siebie, cały czas trzęsąc się jeszcze z śmiechu.
Niechętnie wyciągnęłam rękę po ciemny materiał i wyszłam z pokoju.
-Niech to szlag.-syknęłam pod nosem. Nie chciałam nigdzie wychodzić... w ogóle nie chciałam nikogo widzieć, najchętniej zaszyłabym się z powrotem w ciepłym kocu na kanapie dopijając zapewne zimna już herbatę.
-Hej... będzie dobrze.-stojąc już przy drzwiach łazienki usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Nie, Zayn... nienawidzę klubów, pubów czy co tam jeszcze.-mruknęłam z niezadowoleniem.
-Ja natomiast myślę, że jest inny powód.-poczułam jego rękę na ramieniu i cichy szept. Jego ochrypły głos był przepełniony zapachem tytoniu mieszającego się z męskimi perfumami.-Obiecuję, że nie będziesz tam długo.-odwróciłam się mierząc go spojrzeniem, kiedy przyłożył dłoń do piersi.-Sam cię odwiozę.
Ciemne tęczówki zagłębiały się w moje powodując przyjemne ukojenie. Pokręciłam przecząco głową rozrzucając ciemne włosy na ramiona.
-Wiem w czym problem-powiedział nagle szczerząc się-to ja mam ci pomóc się przebrać tak?
Prychnęłam śmiechem klepiąc go po ramieniu. Wróciłam z powrotem do drzwi łazienki niknąc daleko w pomieszczeniu.
Gdy palę kolejną kartkę
Gdy patrzę w drugą stronę
Więc powiedz mi jak powinno być
-Zayn-
Siedzieliśmy z chłopakami czekając, aż dziewczyny wyjdą z łazienki. Cała nasza piątka rozsiadła się w salonie co chwila wymieniając jakieś zdania. Przeszedłem po nich wzrokiem w duchu dziękując za takich przyjaciół. Przecież wcale nie znali Kat, a jednak w przeciągu tych kilku godzin spędzonych razem zdążyli już siebie jakoś zrozumieć na swój wyimaginowany sposób. Wszyscy postanowiliśmy przemilczeć to co działo się w szkole nie denerwujący tym samym Katlyn. Gdybym miał szansę zrobiłbym to jeszcze raz... tylko mocniej tak by już nie miał prawa wstać.
Przyglądałem się swoim palcom kiedy do uszu dobiegł zgrzyt zamykanych drzwi. Gdzieś z boku usłyszałem ciche gwizdnięcie Louisa. Uniosłem spojrzenie, które natrafiło na speszoną dziewczynę.
Katlyn stanęła nieco za Ivy cały czas ściskając w dłoniach czarną sukienkę, która niewątpliwie jej zdaniem była za krótka. Mimo tego materiał idealnie ukazywał jej delikatność i to jaka była krucha. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc małe wcięcie w talii i figurę całego ciała, którą kończyły długie smukłe nogi. Spuszczona głowa powodowała, że kaskady ciemnych włosów opadały zakrywając jej twarz, a ja wiedziałem jak się peszy.
-Wyglądasz ślicznie-powiedział Horan ukazując białe zęby.
Kat jedynie uniosła głowę ukazując nieskazitelnie bladą skórę zaróżowioną na policzkach, fiołkowe oczy oprawione w długie, ciemne rzęsy i wargi w kolorze wygasłej maliny.
Ilustrowałem ją spojrzeniem czekając, aż nawiąże ze mną kontakt wzrokowy. Ivy podała jej ciemniutką kurtkę, parę czarnych szpilek i zakomunikowała, że schowa jej klucze do swojej torebki. Widziałem jak przygryza niepewnie wargę siłując się by nie wybuchnąć. Ewidentnie pomysł imprezy nie przypadł jej do gustu.
Przerzuciła zgrabnie narzutkę przez oparcie kanapy i opuszczając wysokie buty gdzieś w kąt, zniknęła na chwilę w cieniu korytarza po kilku chwilach wchodząc i ukazując się nam w czarnych conversach.
-Naprawdę muszę tam iść?-w tym momencie spojrzała na mnie błagalnie, a ja jedynie posłałem jej uśmiech.
Jej niezadowolona mina wyrażała praktycznie wszystko, więc bez większego przeciągania chwyciłem za kurtkę zarzucając ją na jej ramiona i dając znak pozostałym złapałem za jej biodra unosząc do góry.
-Malik! Ty....-przerwała zaczynając bić pięściami w moją klatkę na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.-Ty masz zamiar nazywać się moim przyjacielem?!-krzyki rozchodziły się po klatce schodowej, a dziewczyna nie przestawała wymierzać ciosów. Zadziwiało mnie to jaka jest leciutka nie ważyła więcej od 5-letniego dzieciaka, więc jej uderzenia nie robiły zbytnio na mnie wrażenia.-Malik puszczaj!
Po tych słowach wylądowała na tyle czarnego BMW. Tuż za nią wskoczył Harry, a do przodu dosiadł się Liam.
Siadając za kierownicą usłyszałem tylko jej ciche westchnienie.
-Nienawidzę was.-założyła bezradnie ręce na piersi i wbiła się głębiej w fotel.
Gdybym musiał
Położyłbym się koło ciebie
-Katlyn-
Głośna muzyka dotarła do moich bębenków kiedy Harry pociągnął za moją dłoń wyciągając mnie tym samym z samochodu Zayna. Po kilku sekundach przy nas zaparkował Louis i cała reszta dołączyła do naszej grupki. Chłopacy chylili się delikatnie do przodu w jakiś sposób zasłaniając twarz, Niall założył okulary przeciwsłoneczne chociaż już robiło się ciemno.
No tak. Stuknęłam wierzchem ręki o czoło. Co by powiedziała prasa na to, że piątka sławnych wokalistów włóczy się po klubach z dwójką jakiś dziewczyn. Skarciłam w duchu siebie za własna głupotę. Jakoś nie miałam ochoty rano oglądać własnych zdjęć w kolorowych gazetkach gdzie zapewne powypisywaliby jakieś pozmyślane skandale. Kolejny powód by tam nie iść.
Czując na ciele ciepło spoconych ludzi cofnęłam się o krok wpadając na czyiś tors. Podniosłam głowę wyżej i ujrzałam czarne tęczówki mulata. Oderwałam się i ruszyłam ponownie do przodu stając po chwili przy barku. Chłopacy bez wahania zamówili już po drinkach i zaczynali sączyć kolorowe trunki kiedy ja patrząc na swój czułam jedynie obrzydzenie. Ostry zapach alkoholu wdzierał się do mojego wnętrza, a głośna muzyka świdrowała w głowie. Ile bym dala za cichy kąt mojej sypialni.... Mimo tego patrząc tak na znajomych, którzy już byli gdzieś w tłumie tańcząc byłam im wdzięczna. Wiem, że jedynie chcą poprawić mi humor i pozwolić zapomnieć o tym wszystkim.
No właśnie zapomnieć.
Spojrzałam na kolorowy płyn w swojej szklance i bez trudu wlałam całą jego zawartość w siebie.
-Jeszcze jeden.-powiedziałam do bruneta za ladą, a ten skiną głową podając po kilku sekundach kolorową szklankę.-Dzięki.
Zasmakowałam ostrego smaku pomarańczy i odgarnęłam włosy z czoła. Czując w krwi toczące się po niej procenty ruszyłam na parkiet po drodze mijając Malika z Paynem. Stanęłam od tak pośrodku kiwając delikatnie biodrami i wyrzucając z głowy wszystko to co się działo w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Moja ucieczka od Chrisa, jego pojawienie się w domu, ratunek Zayna, plotka Amandy... wszystko odpływało, powoli ale odpływało.
Przymknęłam bezwiednie powieki zatracając jeszcze bardziej w rytm wydobywający się z głośników. Na twarz wkradły się nikłe rumieńce ciepła i uśmiech kiedy postanowiłam bardziej energicznie przystąpić do tego co właśnie robiłam wyginając ciało. Odrzuciłam delikatnie głowę do tyłu tak by włosy pojawiające się na moim czole pozwoliły mi ponownie normalnie widzieć, a prawa dłoń powędrowała wzdłuż przylegającego materiału. Do tego momentu twierdziłam, że czarna mini jest zbyt mini jak na mój gust, ale słowa Horana nadal dźwięczały gdzieś tam daleko. Wiedziałam, że niektórzy zwracają na mnie uwagę ale usilnie to ignorowałam. Uniosłam spojrzenie i napotkałam ciemne tęczówki.
Zayn patrzył prosto na mnie z nikłym uśmiechem na ustach, oparty na łokciach o blat baru i jednym uchem słuchający Liama. Mierzyłam go wzrokiem przygryzając policzek od środka. Malik był nietypowym przyjacielem... pociągającym, a zarazem jakby przypomnieć sobie sytuację w parku sprzed tygodnia to łagodnym i wesołym. Ponownie przeciągnęłam dłonią po mojej sylwetce zataczając okrąg wokół pępka.
Wymownie spojrzałam na mulata. Szepnął coś Liamowi na co ten skinął głową i znikną w tłumie, a sam
zaczął iść w moją stronę. Okręciłam się jeszcze raz wokół własnej osi kiedy jego wysoka sylwetka sunęła prosto w moim kierunku. Uśmiechnął się szerzej, kiedy zaczęłam cofać się do tyłu. Odwróciłam się zwinnie i zaczęłam torować sobie drogę między spoconymi ciałami. Włosy łaskotały moje ramiona, kiedy spojrzałam w tył, by zobaczyć Zayna idącego za mną. Jego ruchy stały się trochę bardziej energiczne, kiedy zaczął odpychać ludzi, by jakoś znaleśc się bliżej mnie. Co jakiś czas zerkałam za siebie, upewniając się, że jest tuż za mną. Kilka kobiecych spojrzeń lustrowało jego wysoką sylwetkę, co zdecydowanie wywołało u mnie zduszony śmiech. Dotarłam do tylnego wyjścia i przystanęłam opierając dłonie na metalowych barierkach.
-Widzę, że dobrze się bawisz-usłyszałam za sobą cichy szept. Skinęłam niemo głową.-Cieszę się.
Posłałam mu uśmiech przylegając do ciepłego torsu. Objął mnie ramieniem i zaczął zataczać kółka na plecach, byłam pewna że zdaje sobie sprawę, iż jestem lekko podpita więc jakoś nie przeszkadzało mi to chciałam powiedzieć tylko jedno.
-Dziękuję...
Odsunęłam się od niego i ponownie przyłożyłam rozpalone ręce do zimnego metalu. Uniosłam głowę. Nad nami granatowe niebo czerniało powoli jeszcze bardziej ukazując miliony roziskrzonych punkcików, brak księżyca powodował dziwne wrażenie upadku całego sklepienia.
Staliśmy w ciszy kiedy ciemnowłosy wyjmował z tylnej kieszeni opakowanie czegoś czego mi tak bardzo było teraz brak. Wyciągnął dłoń z opakowaniem fajek, a ja zwinnymi palcami wyjęłam jedną.
Między miłością, a nienawiścią jest cienka granica
Nie przeszkadza mi to
Tylko pozwól mi powiedzieć, że to lubię
-Zayn-
Cieszyłem się z jej obecności. Na jej twarzy było widać odprężenie i udaną próbę zapomnienia o tym
wszystkim. Jej długie, cienkie palce uchwyciły podpalonego papierosa zaciągając się dymem. Słabe światło oblewało policzki, z których ustępował już róż, a w tęczówkach odbijały się gwiazdy.
-Wiesz... nie wiem co mam zrobić-zacząłem i widząc jej pytającą minę kontynuowałem.-Pewnemu znajomemu podoba się dziewczyna, ale całkowicie go ignoruje.
-Może powinien zastanowić się dlaczego to robi...-jej cichy głos potoczył się zostawiając swoją moc gdzieś pomiędzy nutami muzyki. Przerwała robiąc pauzę.-Chodzi ci o Liama i Ivy?
Skinąłem głową i zaciągnąłem się tytoniem.
-Zayn... chcę wrócić do domu.
Jej radość z środka klubu gdzieś wyparowała otoczyła się ramionami i zadrżała wyrzucając niedopałek papierosa przed siebie. Spojrzałem na nią. O czymś myślała usilnie próbując to zamaskować. Chwyciłem ją w talii i popchnęłam do środka kierując w stronę głównego wyjścia.
Odnalazłem Liama pozwalając by dziewczyna szła już w stronę samochodu.
-Idę odwieść Kat, weźmiesz całą resztę?-zapytałem wiedząc, że on jak i ja nic nie pił.
-Jasne.-odparł przybijając mi piątkę.
I już biegłem przeciskając się przez tłum by jak najszybciej znaleźć cienkowłosą. Znalazłem w kieszeni pęk kluczy i wypadłem na zewnątrz.
-Zostaw.-głos Katlyn dochodził gdzieś z przodu.
Rozejrzałem się wodząc wzrokiem w stronę czarnego BMW, była tam a przy niej jakiś typek. Nie poznałem go po sylwetce, był dość wysoki i krępy. Przyspieszyłem kroku wprawiając stopy prawie w bieg, lecz będąc już przy dwójce ludzi usłyszałem głośne uderzenie, które spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Zaciśnięta dłoń Katlyn idealnie wpasowała się w policzek mężczyzny. Odepchnąłem go poprawiając to czego już dokonała obejmując ją ramieniem.
-Chodź jedziemy.-szepnąłem i otworzyłem przed nią przednie drzwi.
Wślizgnęła się zwinnie na przednie siedzenie sięgając do tyłu po zostawioną kurtkę i nałożyła ją na ramiona. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i odpaliłem silnik.
-To było bezbłędne.-powiedziałem pewny tego co widziałem.
-Nie musiałeś się wtrącać.-fuknęła i zatopiła się w fotelu głębiej. Nastała cisza przerywana jedynie miernymi oddechami.-Przepraszam.
Cichy szept rozniósł się po samochodzie. Dosięgnąłem jej dłoń i ścisnąłem na chwilę umieszczając ją z powrotem na kierownicy.
-Alkohol nie najlepiej na mnie działa.-dodała przeszukując kieszenie. Po chwili uderzyła się w czoło następnie opierając głowę głośno o szybę.-Kuźwa... Ivy ma klucze.
Wybuchnąłem śmiechem czując kuksańca w boku. Spojrzałem na chwilę w fiołkowe oczy.
-To nie jest śmieszne-mimo wszystko sama dławiła się już śmiechem.
-Proponuję moje łóżko.-powiedziałem zbaczając z drogi w kierunku jej mieszkania.
-Nie wiesz....
-Ja zajmę sofę-dodałem widząc jej zmieszanie.
Zamilkła wbijając wzrok w trampki. Kolejna cisza nastająca między nami różniła się zupełnie od tej sprzed kilku chwil. Odprężyła nasze umysły na co pozwoliłem jeszcze bardziej rozluźnić mięśnie. W samochodzie roznosił się słodki zapach jej perfum, który z chęcią wdychałem. Cieszyłem się z takiej przyjaźni. Chciałem wiedzieć i być pewnym, że jest bezpieczna, cały czas czuć jej śmiech i obecność. Tyle w sobie kryła... spojrzałem kątem oka na głowę, która ponownie opadła na szybę i na przymknięte powieki, sam przecież nie byłem święty...
Coś staje na przeszkodzie
Coś jest o krok od zniszczenia
------------------------------------------
Więc jak już mówiłam przepraszam za powtórzenia... nie jestem najlepsza w synonimach i składniach zdania co widać xD
Chciałabym Wam podziękować :) Bo każdy wasz komentarz nawet ten najkrótszy jest dla mnie baaaardzo ważny :)
co do tego rozdziału mam mieszane uczucia.... ale chyba mi się podoba choć no... raczej wielkiego przełomu tu nie ma :)
Niedługo się pewnie pojawi kolejny w końcu mam ferie... trzeba to jakoś wykorzystać...
Jakoś ostatnio mój humor mi nie dopisuje... a Wy na złość mi dodajecie tak mało rozdziałów....
Czekam na kolejne *.*
----------------------------------------------------------
-Ivy ja naprawdę nie chcę tam iść- powiedziałam opierając plecy o wezgłowie łóżka.
Blond loki zniknęły gdzieś w głębi szafy. Spojrzałam na kolejne ciuchy, które bez większego trudu znalazły się na ziemi mojego pokoju.
-Daj spokój.-jej beżowa sukienka opinała zgrabną talię, pełne czerwone usta, długie czarne rzęsy dodawały charakteru tej małej osóbce.-Czy ty masz w ogóle jakieś sukienki?
Zagryzłam wargę wyszczerzając przy tym zęby. Cieszyłam się, bo szczerze nie wierzyłam zbytnio by jakąkolwiek znalazła.
-Sama nie wiem-obróciłam się o 180 stopni umieszczając nogi na ścianie.
Przymknęłam powieki. Naprawdę nie miałam ochoty tam iść. Głośna muzyka, zapach alkoholu i potu jakiś grubych facetów... na samą myśl można zwymiotować. Po chwili jednak wzdrygnęłam ciało zdejmując z głowy czarną ''szmatkę'' i jęcząc cicho zmarszczyłam brwi.
-Chyba śnisz-odrzuciłam ubranie na bok zakładając dłonie pod głowę.
Obserwowałam jak Ivy podchodzi wolnym krokiem do drzwi, a na jej twarzy pojawia się chytry uśmieszek. Ponownie ściągnęłam brwi i spojrzałam jak blondynka podchodzi do drzwi sypialni.
-Chłopaki! Kto chce pomóc Katlyn się przebrać?!-krzyknęła w stronę salonu.
Przerzuciłam nogi w bok lądując na dywanie, słysząc jak biegną w naszą stronę zerwałam się na równe nogi i porwałam czarną sukienkę.
Stanęli w drzwiach z uśmieszkami na twarzy.
-Ja z chęcią pomogę-głos Harrego rozbrzmiał w mojej głowie, a zaraz za nim Nialla i Louisa.
Uśmiechnęłam się pod nosem zamieniając to od razu w grymas, kiedy podeszli bliżej.
-Ja nigdzie nie idę-powiedziałam pewna siebie zakładając ręce na piersi.
-Ty akurat nie masz za wiele do gadania-mój wzrok powędrował w stronę Liama siedzącego na krześle przy biurku.
Wytknęłam do niego język podchodząc do szafy i wrzucając tam sukienkę.
-Nie idę-zatrzasnęłam z hukiem szafę i przyłożyłam do niej plecy.
Niall spojrzał na Harrego ten na Lou i po chwili mój pewny siebie uśmiech zniknął z twarzy. Poczułam jak blondyn chwyta mnie w pasie i przerzuca przez ramię, a pozostała dwójka wyłania z powrotem czarną rzecz i rusza w moją stronę.
-Horan puszczaj! Słyszysz!-zacisnęłam dłonie w piąstki i uderzałam rytmicznie w jego plecy. Położył mnie na łóżku i zaczął dotykać delikatnie żebra, miejsca zagłębienia szyi, brzuch wywołując salwę łaskotek, którym chcąc nie chcąc musiałam się poddać i wybuchnąć śmiechem.-Przestań!-ponowiłam próbę wyswobodzenia się i kiedy przeszło już przez moją myśl, że się uda dopadły mnie jeszcze dwie pary rąk.-Okey! już się ubieram.-Wyszeptałam próbując złapać choć najmniejszy oddech.-Idioci....-mruknęłam odpychając Lou od siebie, cały czas trzęsąc się jeszcze z śmiechu.
Niechętnie wyciągnęłam rękę po ciemny materiał i wyszłam z pokoju.
-Niech to szlag.-syknęłam pod nosem. Nie chciałam nigdzie wychodzić... w ogóle nie chciałam nikogo widzieć, najchętniej zaszyłabym się z powrotem w ciepłym kocu na kanapie dopijając zapewne zimna już herbatę.
-Hej... będzie dobrze.-stojąc już przy drzwiach łazienki usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Nie, Zayn... nienawidzę klubów, pubów czy co tam jeszcze.-mruknęłam z niezadowoleniem.
-Ja natomiast myślę, że jest inny powód.-poczułam jego rękę na ramieniu i cichy szept. Jego ochrypły głos był przepełniony zapachem tytoniu mieszającego się z męskimi perfumami.-Obiecuję, że nie będziesz tam długo.-odwróciłam się mierząc go spojrzeniem, kiedy przyłożył dłoń do piersi.-Sam cię odwiozę.
Ciemne tęczówki zagłębiały się w moje powodując przyjemne ukojenie. Pokręciłam przecząco głową rozrzucając ciemne włosy na ramiona.
-Wiem w czym problem-powiedział nagle szczerząc się-to ja mam ci pomóc się przebrać tak?
Prychnęłam śmiechem klepiąc go po ramieniu. Wróciłam z powrotem do drzwi łazienki niknąc daleko w pomieszczeniu.
Gdy palę kolejną kartkę
Gdy patrzę w drugą stronę
Więc powiedz mi jak powinno być
-Zayn-
Siedzieliśmy z chłopakami czekając, aż dziewczyny wyjdą z łazienki. Cała nasza piątka rozsiadła się w salonie co chwila wymieniając jakieś zdania. Przeszedłem po nich wzrokiem w duchu dziękując za takich przyjaciół. Przecież wcale nie znali Kat, a jednak w przeciągu tych kilku godzin spędzonych razem zdążyli już siebie jakoś zrozumieć na swój wyimaginowany sposób. Wszyscy postanowiliśmy przemilczeć to co działo się w szkole nie denerwujący tym samym Katlyn. Gdybym miał szansę zrobiłbym to jeszcze raz... tylko mocniej tak by już nie miał prawa wstać.
Przyglądałem się swoim palcom kiedy do uszu dobiegł zgrzyt zamykanych drzwi. Gdzieś z boku usłyszałem ciche gwizdnięcie Louisa. Uniosłem spojrzenie, które natrafiło na speszoną dziewczynę.
Katlyn stanęła nieco za Ivy cały czas ściskając w dłoniach czarną sukienkę, która niewątpliwie jej zdaniem była za krótka. Mimo tego materiał idealnie ukazywał jej delikatność i to jaka była krucha. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc małe wcięcie w talii i figurę całego ciała, którą kończyły długie smukłe nogi. Spuszczona głowa powodowała, że kaskady ciemnych włosów opadały zakrywając jej twarz, a ja wiedziałem jak się peszy.
-Wyglądasz ślicznie-powiedział Horan ukazując białe zęby.
Kat jedynie uniosła głowę ukazując nieskazitelnie bladą skórę zaróżowioną na policzkach, fiołkowe oczy oprawione w długie, ciemne rzęsy i wargi w kolorze wygasłej maliny.
Ilustrowałem ją spojrzeniem czekając, aż nawiąże ze mną kontakt wzrokowy. Ivy podała jej ciemniutką kurtkę, parę czarnych szpilek i zakomunikowała, że schowa jej klucze do swojej torebki. Widziałem jak przygryza niepewnie wargę siłując się by nie wybuchnąć. Ewidentnie pomysł imprezy nie przypadł jej do gustu.
Przerzuciła zgrabnie narzutkę przez oparcie kanapy i opuszczając wysokie buty gdzieś w kąt, zniknęła na chwilę w cieniu korytarza po kilku chwilach wchodząc i ukazując się nam w czarnych conversach.
-Naprawdę muszę tam iść?-w tym momencie spojrzała na mnie błagalnie, a ja jedynie posłałem jej uśmiech.
Jej niezadowolona mina wyrażała praktycznie wszystko, więc bez większego przeciągania chwyciłem za kurtkę zarzucając ją na jej ramiona i dając znak pozostałym złapałem za jej biodra unosząc do góry.
-Malik! Ty....-przerwała zaczynając bić pięściami w moją klatkę na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.-Ty masz zamiar nazywać się moim przyjacielem?!-krzyki rozchodziły się po klatce schodowej, a dziewczyna nie przestawała wymierzać ciosów. Zadziwiało mnie to jaka jest leciutka nie ważyła więcej od 5-letniego dzieciaka, więc jej uderzenia nie robiły zbytnio na mnie wrażenia.-Malik puszczaj!
Po tych słowach wylądowała na tyle czarnego BMW. Tuż za nią wskoczył Harry, a do przodu dosiadł się Liam.
Siadając za kierownicą usłyszałem tylko jej ciche westchnienie.
-Nienawidzę was.-założyła bezradnie ręce na piersi i wbiła się głębiej w fotel.
Gdybym musiał
Położyłbym się koło ciebie
-Katlyn-
Głośna muzyka dotarła do moich bębenków kiedy Harry pociągnął za moją dłoń wyciągając mnie tym samym z samochodu Zayna. Po kilku sekundach przy nas zaparkował Louis i cała reszta dołączyła do naszej grupki. Chłopacy chylili się delikatnie do przodu w jakiś sposób zasłaniając twarz, Niall założył okulary przeciwsłoneczne chociaż już robiło się ciemno.
No tak. Stuknęłam wierzchem ręki o czoło. Co by powiedziała prasa na to, że piątka sławnych wokalistów włóczy się po klubach z dwójką jakiś dziewczyn. Skarciłam w duchu siebie za własna głupotę. Jakoś nie miałam ochoty rano oglądać własnych zdjęć w kolorowych gazetkach gdzie zapewne powypisywaliby jakieś pozmyślane skandale. Kolejny powód by tam nie iść.
Czując na ciele ciepło spoconych ludzi cofnęłam się o krok wpadając na czyiś tors. Podniosłam głowę wyżej i ujrzałam czarne tęczówki mulata. Oderwałam się i ruszyłam ponownie do przodu stając po chwili przy barku. Chłopacy bez wahania zamówili już po drinkach i zaczynali sączyć kolorowe trunki kiedy ja patrząc na swój czułam jedynie obrzydzenie. Ostry zapach alkoholu wdzierał się do mojego wnętrza, a głośna muzyka świdrowała w głowie. Ile bym dala za cichy kąt mojej sypialni.... Mimo tego patrząc tak na znajomych, którzy już byli gdzieś w tłumie tańcząc byłam im wdzięczna. Wiem, że jedynie chcą poprawić mi humor i pozwolić zapomnieć o tym wszystkim.
No właśnie zapomnieć.
Spojrzałam na kolorowy płyn w swojej szklance i bez trudu wlałam całą jego zawartość w siebie.
-Jeszcze jeden.-powiedziałam do bruneta za ladą, a ten skiną głową podając po kilku sekundach kolorową szklankę.-Dzięki.
Zasmakowałam ostrego smaku pomarańczy i odgarnęłam włosy z czoła. Czując w krwi toczące się po niej procenty ruszyłam na parkiet po drodze mijając Malika z Paynem. Stanęłam od tak pośrodku kiwając delikatnie biodrami i wyrzucając z głowy wszystko to co się działo w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Moja ucieczka od Chrisa, jego pojawienie się w domu, ratunek Zayna, plotka Amandy... wszystko odpływało, powoli ale odpływało.
Przymknęłam bezwiednie powieki zatracając jeszcze bardziej w rytm wydobywający się z głośników. Na twarz wkradły się nikłe rumieńce ciepła i uśmiech kiedy postanowiłam bardziej energicznie przystąpić do tego co właśnie robiłam wyginając ciało. Odrzuciłam delikatnie głowę do tyłu tak by włosy pojawiające się na moim czole pozwoliły mi ponownie normalnie widzieć, a prawa dłoń powędrowała wzdłuż przylegającego materiału. Do tego momentu twierdziłam, że czarna mini jest zbyt mini jak na mój gust, ale słowa Horana nadal dźwięczały gdzieś tam daleko. Wiedziałam, że niektórzy zwracają na mnie uwagę ale usilnie to ignorowałam. Uniosłam spojrzenie i napotkałam ciemne tęczówki.
Zayn patrzył prosto na mnie z nikłym uśmiechem na ustach, oparty na łokciach o blat baru i jednym uchem słuchający Liama. Mierzyłam go wzrokiem przygryzając policzek od środka. Malik był nietypowym przyjacielem... pociągającym, a zarazem jakby przypomnieć sobie sytuację w parku sprzed tygodnia to łagodnym i wesołym. Ponownie przeciągnęłam dłonią po mojej sylwetce zataczając okrąg wokół pępka.
Wymownie spojrzałam na mulata. Szepnął coś Liamowi na co ten skinął głową i znikną w tłumie, a sam
zaczął iść w moją stronę. Okręciłam się jeszcze raz wokół własnej osi kiedy jego wysoka sylwetka sunęła prosto w moim kierunku. Uśmiechnął się szerzej, kiedy zaczęłam cofać się do tyłu. Odwróciłam się zwinnie i zaczęłam torować sobie drogę między spoconymi ciałami. Włosy łaskotały moje ramiona, kiedy spojrzałam w tył, by zobaczyć Zayna idącego za mną. Jego ruchy stały się trochę bardziej energiczne, kiedy zaczął odpychać ludzi, by jakoś znaleśc się bliżej mnie. Co jakiś czas zerkałam za siebie, upewniając się, że jest tuż za mną. Kilka kobiecych spojrzeń lustrowało jego wysoką sylwetkę, co zdecydowanie wywołało u mnie zduszony śmiech. Dotarłam do tylnego wyjścia i przystanęłam opierając dłonie na metalowych barierkach.
-Widzę, że dobrze się bawisz-usłyszałam za sobą cichy szept. Skinęłam niemo głową.-Cieszę się.
Posłałam mu uśmiech przylegając do ciepłego torsu. Objął mnie ramieniem i zaczął zataczać kółka na plecach, byłam pewna że zdaje sobie sprawę, iż jestem lekko podpita więc jakoś nie przeszkadzało mi to chciałam powiedzieć tylko jedno.
-Dziękuję...
Odsunęłam się od niego i ponownie przyłożyłam rozpalone ręce do zimnego metalu. Uniosłam głowę. Nad nami granatowe niebo czerniało powoli jeszcze bardziej ukazując miliony roziskrzonych punkcików, brak księżyca powodował dziwne wrażenie upadku całego sklepienia.
Staliśmy w ciszy kiedy ciemnowłosy wyjmował z tylnej kieszeni opakowanie czegoś czego mi tak bardzo było teraz brak. Wyciągnął dłoń z opakowaniem fajek, a ja zwinnymi palcami wyjęłam jedną.
Między miłością, a nienawiścią jest cienka granica
Nie przeszkadza mi to
Tylko pozwól mi powiedzieć, że to lubię
-Zayn-
Cieszyłem się z jej obecności. Na jej twarzy było widać odprężenie i udaną próbę zapomnienia o tym
wszystkim. Jej długie, cienkie palce uchwyciły podpalonego papierosa zaciągając się dymem. Słabe światło oblewało policzki, z których ustępował już róż, a w tęczówkach odbijały się gwiazdy.
-Wiesz... nie wiem co mam zrobić-zacząłem i widząc jej pytającą minę kontynuowałem.-Pewnemu znajomemu podoba się dziewczyna, ale całkowicie go ignoruje.
-Może powinien zastanowić się dlaczego to robi...-jej cichy głos potoczył się zostawiając swoją moc gdzieś pomiędzy nutami muzyki. Przerwała robiąc pauzę.-Chodzi ci o Liama i Ivy?
Skinąłem głową i zaciągnąłem się tytoniem.
-Zayn... chcę wrócić do domu.
Jej radość z środka klubu gdzieś wyparowała otoczyła się ramionami i zadrżała wyrzucając niedopałek papierosa przed siebie. Spojrzałem na nią. O czymś myślała usilnie próbując to zamaskować. Chwyciłem ją w talii i popchnęłam do środka kierując w stronę głównego wyjścia.
Odnalazłem Liama pozwalając by dziewczyna szła już w stronę samochodu.
-Idę odwieść Kat, weźmiesz całą resztę?-zapytałem wiedząc, że on jak i ja nic nie pił.
-Jasne.-odparł przybijając mi piątkę.
I już biegłem przeciskając się przez tłum by jak najszybciej znaleźć cienkowłosą. Znalazłem w kieszeni pęk kluczy i wypadłem na zewnątrz.
-Zostaw.-głos Katlyn dochodził gdzieś z przodu.
Rozejrzałem się wodząc wzrokiem w stronę czarnego BMW, była tam a przy niej jakiś typek. Nie poznałem go po sylwetce, był dość wysoki i krępy. Przyspieszyłem kroku wprawiając stopy prawie w bieg, lecz będąc już przy dwójce ludzi usłyszałem głośne uderzenie, które spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Zaciśnięta dłoń Katlyn idealnie wpasowała się w policzek mężczyzny. Odepchnąłem go poprawiając to czego już dokonała obejmując ją ramieniem.
-Chodź jedziemy.-szepnąłem i otworzyłem przed nią przednie drzwi.
Wślizgnęła się zwinnie na przednie siedzenie sięgając do tyłu po zostawioną kurtkę i nałożyła ją na ramiona. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i odpaliłem silnik.
-To było bezbłędne.-powiedziałem pewny tego co widziałem.
-Nie musiałeś się wtrącać.-fuknęła i zatopiła się w fotelu głębiej. Nastała cisza przerywana jedynie miernymi oddechami.-Przepraszam.
Cichy szept rozniósł się po samochodzie. Dosięgnąłem jej dłoń i ścisnąłem na chwilę umieszczając ją z powrotem na kierownicy.
-Alkohol nie najlepiej na mnie działa.-dodała przeszukując kieszenie. Po chwili uderzyła się w czoło następnie opierając głowę głośno o szybę.-Kuźwa... Ivy ma klucze.
Wybuchnąłem śmiechem czując kuksańca w boku. Spojrzałem na chwilę w fiołkowe oczy.
-To nie jest śmieszne-mimo wszystko sama dławiła się już śmiechem.
-Proponuję moje łóżko.-powiedziałem zbaczając z drogi w kierunku jej mieszkania.
-Nie wiesz....
-Ja zajmę sofę-dodałem widząc jej zmieszanie.
Zamilkła wbijając wzrok w trampki. Kolejna cisza nastająca między nami różniła się zupełnie od tej sprzed kilku chwil. Odprężyła nasze umysły na co pozwoliłem jeszcze bardziej rozluźnić mięśnie. W samochodzie roznosił się słodki zapach jej perfum, który z chęcią wdychałem. Cieszyłem się z takiej przyjaźni. Chciałem wiedzieć i być pewnym, że jest bezpieczna, cały czas czuć jej śmiech i obecność. Tyle w sobie kryła... spojrzałem kątem oka na głowę, która ponownie opadła na szybę i na przymknięte powieki, sam przecież nie byłem święty...
Coś staje na przeszkodzie
Coś jest o krok od zniszczenia
------------------------------------------
Więc jak już mówiłam przepraszam za powtórzenia... nie jestem najlepsza w synonimach i składniach zdania co widać xD
Chciałabym Wam podziękować :) Bo każdy wasz komentarz nawet ten najkrótszy jest dla mnie baaaardzo ważny :)
co do tego rozdziału mam mieszane uczucia.... ale chyba mi się podoba choć no... raczej wielkiego przełomu tu nie ma :)
Niedługo się pewnie pojawi kolejny w końcu mam ferie... trzeba to jakoś wykorzystać...
Jakoś ostatnio mój humor mi nie dopisuje... a Wy na złość mi dodajecie tak mało rozdziałów....
Czekam na kolejne *.*
Ten rozdział był zajebisty! Kocham Cię! I czekam na hot 10! ♡♥♡♥♡
OdpowiedzUsuńPochłonęłam rozdział w trochę więcej niż trzy minuty. Powiem chyba tylko "wow", zazdroszczę Kat takiej siły do tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńIvy moja bohaterko, widząc dobry humor Katlyn na imprezie, tylko dwa drinki i fakt, że nie dopuściła do siebie jakiegoś nieznajomego faceta, śmiało mogę powiedzieć - zabierajcie ją tam częściej.
Zayn, jesteś w tej chwili największym skarbem w rękach szatynki, chociaż ona jeszcze o tym pewnie nie wie, więc siedź na swoim miejscu i nigdzie się nie ruszaj, bo chyba nie chcesz ze mną zadzierać >3
No to czekam na kolejny i dużo weny,
xx
Cudowny rozdział! Kate ma strasznie słabą głowę. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńoch rozdział niesamowity,jak zwykle,czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńWow.
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu świetne.
Zayn jest takiii słodki i jego zachowanie wobec Kat. Poprawka oni są słodcy <3
Czekam na nasępny i życzę ci dużo weny.
Świetny rozdział:3!
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award.
Powodzenia w pisaniu.
Jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńI z niecierpliwością czekam na nexta :)
Oni są tacy słodcy <3
http://inf-ini-ty-fanfiction-1d.blogspot.com/
Nie mogę się doczekać kolejnego :) Kat jest bardzo silna x
OdpowiedzUsuńhttp://torn-ff.blogspot.com/
Nadrobiłam właśnie wszystkie rozdziały i stwierdzam - boskie fanfiction! Świetny pomysł na fabułę, do tego bardzo dobrze napisane... No nic dodać, nic ująć ;3
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czytać dalej i czekam na nn tego dzieła <3
Zapraszam też do siebie na nowe rozdziały, jeśli cię to interesuje →→→→
imaginy-1dbyme.blogspot.com